Manila – Banaue. Szalona jazda po Filipinach na północnym Luzonie.

Nocny lot Cebu Pacyfik do Manili daje  nam  mocno w kość.

Filipiny (9) Filipiny (10) Filipiny (11) Filipiny (12)

Te tanie filipińskie linie lotnicze choć uchodzą za bardzo dobre i punktualne, to jednak  tym razem   w ostatniej chwili zmieniły nam godzinę lotu, czym pokrzyżowały nasze plany, zgodnie z którymi urodziny miałem obchodzić w Manili, tymczasem rzutem na taśmę, życzenia   składała mi nocna zmiana  celników w Tajpej przeglądając mój paszport.

DSC_0084 DSC_0085

Choć po przylocie, w środku nocy, kilku policjantów i taksówkarzy pomaga nam znaleźć wypożyczalnię samochodów, to okazuje  się, że musimy pojechać do hotelu i dopiero rano wrócić po auto. Jako, że na Filipinach każdy mówi po angielsku, ucinamy  sobie pogawędkę o zimowej olimpiadzie z naszym taksówkarzem. Chwyta nas za serce, gdy mówi o skokach narciarskich.

Do hotelu docieramy bardzo wczesnym rankiem, chłopak w recepcji dwoi się i troi,  ale po 30 minutach nadal nie mamy  kluczy do pokoi, ciągle następują jakieś problemy. W końcu w  dwóch,  ale bardzo nerwowych zdaniach tłumaczymy  mu, że natychmiast musimy iść spać i musi  dać nam klucze do pokoi, które zostały wcześniej opłacone. O dziwo działa, zostało mi 3 godziny snu.

Filipiny (10) Manila (2) Manila (3) Manila (4)

Wcześnie rano wyruszam po samochód z powrotem na lotnisko.

Taksówkarze w Manili, jak w każdym wielkim mieście świata lub kurorcie to rasa panująca, chwilę mi zajmuje zanim znajdę kogoś, kto pojedzie na licznik do Terminalu 1 lotniska w Manili. Zgodnie z umową czeka na mnie Toyota Vios. W wypożyczalni pokazuję paszport, międzynarodowe prawo jazdy,  po kolei wyciągam karty kredytowe, za jedną wypożyczam auto, drugą płacę za model. Młoda dziewczyna uczula mnie na szkody. Choć jest kierowniczką nie umie mi powiedzieć szczegółów na temat auta. Nie wie, czy to jest auto na ropę, czy benzynę. Protokół wydania auta jest bardzo szczegółowy, a umowa już w pierwszych zdaniach zabrania mi jazdy w górskie prowincje i do miasta Banaue. Cóż, mam inne plany, wybieram się na północ Luzonu, dokładnie tam gdzie mi nie wolno, będę musiał złamać ustalenia, zakładając, że auto nie ma wbudowanego nadajnika gps, aby po powrocie nie spotkały mnie problemy.

Scan10002

Przejeżdżam zaledwie kilkaset metrów ulicami Manili, gdy zatrzymuje mnie policjant, podobno przejechałem przez ciągłą linię. Co z tego, że pozostali użytkownicy drogi jeżdżą jak chcą, ja mam zapłacić mandat w wysokości 2000 peso albo zostanie mi zabrane prawo jazdy.  Miła rozmowa na temat narodowego bohatera Manny Pacquiao nic nie pomaga, a dyskusja na środku ulicy zamienia się w negocjacje, jak dużą łapówkę mam wręczyć. W końcu dochodzimy do 1000 peso, jak na miejscowe warunki bardzo duża kwota, jestem wściekły do przejechania mam kilkaset kilometrów po wyspie, jeśli będą mnie tak łapać na każdym skrzyżowaniu, nie wyjadę nawet za miasto, gdy skończą mi się pieniądze.  Pan policjant mówi wprost, że mogłem skorzystać z biura podróży, wtedy nie byłoby problemów.  Gdy  odbiera ode mnie ustaloną kwotę  mówi  „sorry”. Ruszam w kierunku hotelu . Auto zostawiam na wielopoziomowym parkingu  i idę do pokoju. Szkoda, że jeden policjant potrafi zepsuć wyobrażenie o danym miejscu, ale o korupcji na Filipinach będę słyszał wielokrotnie podczas mojego pobytu.



Moi przyjaciele śpią jeszcze, choć jest już południe.

Spotkanie z policją odbiera mi resztki sił do oglądania Manili, wielkiego tygla, zespół kilku miast, tworzącego dwudziestomilionowy konglomerat ludzki. Wszędzie tłok, żar z nieba, korki nawet o 4 rano, bieda chwytająca za ręce. Zanim uciekniemy ze stolicy Filipin, chcemy jeszcze zobaczyć Intramuros, w planach mieliśmy jeszcze Chiński Cmentarz, ale z powodu linii lotniczych musimy ciąć nasz plan, bo brakuje nam 12 godzin.

Manila (5) Manila (6) Manila (7) Manila (8) Manila (9) Manila (10) Manila (11) Manila (12) Manila (13) Manila (16) Manila (18) Manila (20)

W zasadzie nie negocjuję z taksówkarzem, wsiadamy do auta, a ja oznajmiam mu ile zapłacimy za kurs. Przejeżdża przez bramę Intramuros i zostawia nas. Wcześniej w przewodnikach czytaliśmy o tym miejscu dużo dobrego.

Scan10005 Scan10006

Jednak nasze odczucia są zupełnie inne, może jedynie najstarszy na Filipinach kościół San Augustin, wybudowany w latach 1587- 1606, w którym akurat jest  ślub, wydaje się ciekawym miejscem, reszta to pozostawiony sobie bałagan, który ma wyciągnąć z turystów maksymalnie dużo peso.

Manila (21) Manila (22) Manila (24) Manila (27) Manila (28) Manila (30) Manila (36) Manila (37) Manila (38) Manila (39)

Terrorystyczni dorożkarze, nachalni sprzedawcy, dzieci i bezdomni wyciągający ręce – niszczą do końca nasze zainteresowanie  tym miejscem. Wejście do ostatniego punktu tych atrakcji, czyli Fortu Santiago, to wydatek 50 peso od osoby. I choć może jest tam ładny ogród i fragment fosy, to mam odczucie, że byłoby mi wstyd brać pieniądze za pokazywanie takiego świata, który nawet się nie rozpada, kawałek ziemi ,opuszczony i zaniedbany pokazywany w przewodnikach jako główna atrakcja Manili.

Manila (41) Manila (44) Manila (46) Manila (48) Manila (51) Manila (53) Manila (55) Manila (57) Manila (60) Manila (62) Manila (63) Manila (64) Manila (66) Manila (67) Manila (68) Manila (69) Manila (70) Manila (71) Manila (72) Manila (74) Manila (78)

Słońce daje nam mocno popalić, wracamy do pokoju w hotelu, zanim wyruszymy na północ chcemy jeszcze się odświeżyć. Na dole w sklepie kupujemy wodę mineralną i coś lekkiego do jedzenia.  Zjeżdżamy windą na 3 piętro gdzie jest nasz parking, pakujemy nasze bagaże. Siadam za kierownicą, czuję lekkie zdenerwowanie, przede mną kilka godzin nauki jazdy po drogach Filipin.

DSC05289

Na Filipinach nie ma polskiej ambasady w razie kłopotu musimy sobie radzić sami. Używając tylko pierwszego biegu próbuję wydostać się z Manili.

DSC05264 DSC05265 DSC05267 DSC05271 DSC05272 DSC05275 DSC05291 DSC05293 DSC05319 DSC05320

To miasto mieli nas od kilku godzin, jestem pewny, że to najgorsze miejsce na świecie, gdzie byłem. Kiedy nas ten konglomerat przeżuje to zostaniemy wypluci w kierunku Północnego Luzonu.

Uciekamy, ale Manila nas tak łatwo nie puszcza, musimy odstać swoje 2 godziny w korkach, podziwiamy handel uliczny, sprzedawców prażonych orzeszków na środku drogi, dzieci wyskakujące spod samochodów i żebrające o kilka peso, obserwujemy nieustającą rzekę jeepneyów czy  trój- cyklów.

Filipiny (87) Filipiny (89) Filipiny (96) Filipiny (98) Filipiny (99) Filipiny (100) Filipiny (104) Filipiny (106) Filipiny (111) Filipiny (117) Filipiny (119) Filipiny (120) Filipiny (127) Filipiny (128) Filipiny (129)

Każdy ma swój czas, swoją przestrzeń, każdy zatrzymuje się na żądanie, w związku z czym cały ruch na  Filipinach jest tak naprawdę sparaliżowany.  Kiedy chcesz wsiąść do jeepneya machasz ręką,  mają na boku namalowany numer, oznacza to numer trasy po jakiej jedzie, a kiedy chcesz wysiąść pukasz w dach ręką, kierowca, zazwyczaj właściciel, zatrzymuje się na żądanie i albo on albo ktoś z pomocników pobiera niewielką opłatę. To wyjątkowa konstrukcja spotykana tylko na Filipinach, niewielki silnik, wciśnięty w wielką ramę, jak gdyby wydłużony stary amerykański jeep, w środku dwie ławki wzdłuż boków, a gdy brakuje miejsca wyciąga się małe drewniane krzesełka, na prowincji często widać ludzi podróżujących na dachu. W niewielkim jeepneyu mieści się nawet 30 osób.  Cóż, nie na darmo mówi się o Azjatach, że to mistrzowie logistyki.

Wreszcie wjeżdżamy na autostradę, przez chwilę wydaje nam się, że wyjechaliśmy z piekła. Na bramce płacimy 36 peso i liczymy naiwnie, że będziemy pędzić po Luzonie w tempie, który znamy z Europy, ale po kilku kilometrach płacę 31 peso i moje marzenia o szybkiej drodze się kończą.

DSC05287

Znowu gigantyczne korki, targowiska, jeepneye i piesi, zwalniają naszą podróż do 20 km na godzinę. Nie jesteśmy w stanie nic zrobić, to wyzwala w nas agresję, po raz pierwszy powstają napięcia w naszej grupie.

Jedziemy dalej, ruch zaczyna słabnąć, poruszamy się trochę szybciej, ale nieuchronnie zbliżamy się w rejony górskie, pojawiają się serpentyny, przepaście, a droga często jest dość stroma, Nabieramy respektu w przeciwieństwie do liniowych nocnych autobusów Five Star, Florida Transport czy North Star. Wyprzedzają nas używając  długich świateł i klaksonu, robi się niebezpiecznie, ciężarówki pędzą na złamanie karku, droga wije się i kręci pomiędzy skałami, co jakiś czas musimy objeżdżać zwalone kamienie, które tarasują drogę,  coraz mniej ludzi na ulicach, większość straganów przy drodze zamknięta, a my cały czas jedziemy na północ Luzonu. Czuję, że słabnę i nie mam siły więcej prowadzić, brak snu, formalności z wypożyczalnią auta, kłótnie z policją i wycieczka do Intramuros, doprowadziły w końcu do wyczerpania. Zamieniamy się za kierownicą, od tej chwili w kierunku Banaue będzie prowadził mój przyjaciel. Siadam obok niego i staram się w jakiś drobny sposób ułatwiać mu prowadzenie. Nawigacja przygotowana jeszcze w Polsce sprawuje się całkiem nieźle, oprócz tego, że czas docelowy należy mnożyć co najmniej razy dwa. Kolejne serpentyny i kolejne przepaście robią się naprawdę groźne,  nie jest nam do śmiechu, dziewczyny na tylnym  siedzeniu nie śpią, tylko z niepokojem obserwują drogę. Coś co Filipińczycy nazywają drogą śmierci, przemierzamy nocą, choć planowo mieliśmy to robić dwanaście godzin wcześniej, ale dzięki liniom lotniczym staramy się przeżyć uciekając przed nocnymi autobusami i ciężarówkami. Jakiś czas później odkryjemy, że najlepszy czas na podróżowanie samochodem po Filipinach to ranek i wczesne przedpołudnie, po piętnastej filipińskie drogi zamieniają się w koszmar.

DSC05293 DSC05295 DSC05302 DSC05304 DSC05305 DSC05310 DSC05311 DSC05321

Potwornie zmęczeni przejeżdżamy przez miejscowość Bayombong, ktoś z nas krzyczy, że widział jakiś hotel przy drodze, zawracamy, parkujemy przy Highlander Hotel.

Scan10001

IMG_7866 IMG_7867 Filipiny (147) Filipiny (148) Filipiny (149) Filipiny (252)

Jeszcze zjemy małą kolację, łyk piwa San Miguel i szybki sen. Rano płacimy po 1000 peso za pokój i wyruszamy do miasta, które będzie naszą bazą wypadową.
Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).


Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.