Syria – Malula i zamek krzyżowców Krak des Chevaliers.
Syria – Malula i zamek krzyżowców Krak des Chevaliers.
Dzień wcześniej, gdy moi znajomi kąpali się na basenie, ja ze względu na palce u stopy nie byłem w stanie wskoczyć do wody, siadłem sobie w kanciapie z obsługą basenu. Młodzi mężczyźni byli zapatrzeni w koleżanki w strojach kąpielowych, w zasadzie ich oczy nie odrywały się od rozebranych ciał. Cóż byliśmy w Syrii gdzie na ulicy kobiety są bardziej zakryte i nie panuje tu tak powszechna wolność obyczajów jak w Europie.
Nasza rozmowa o koleżankach, zmieniła temat na alkohol, na to jak się żyje w Syrii, a na koniec na muzykę arabską. Chłopaki tak się zaangażowali w to, że jestem zainteresowany ich kulturą, iż następnego dnia rano przynieśli mi nagraną specjalnie dla mnie płytę mp3 z ich muzyką. Było to bardzo miłe z ich strony. Nie pamiętam dziś ich imion ani twarzy, ale po tym jak rozgorzał konflikt w Syrii, często zastanawiam się jak sobie radzą, czy żyją, po której stronie konfliktu się znajdują, a może są w tej wielkiej grupie uchodźców zmierzających dziś po lepsze życie do Europy.
Nasz drugi dzień w Syrii to wyjazd ze stolicy, jedziemy w kierunku Maluli odległej o 50 km od Damaszku.
Syria jest krajem, gdzie zdecydowaną większość mieszkańców stanową muzułmanie (sunnici i szyici), ale są tam też druzowie, alawici, Kurdowie oraz chrześcijanie (około 8-10% mieszkańców). Szacuje się, że Syrię zamieszkuje około 2 milionów chrześcijan różnych obrządków, ale kto wie jak to aktualnie wygląda, po tylu bestialskich morderstwach członków państwa islamskiego.
Jednym z takich chrześcijańskich miejsc w Syrii jest Malula. Malowniczo położona, o pięknej i długiej historii przyciąga od dziesięcioleci turystów.
Dla mnie najciekawsze jest to iż Maluli można nadal spotkać ludzi mówiących po armejsku, czyli w języku którym mówił Jezus Chrystus, Malula po armejsku oznacza „wejście”.
Nie zostajemy tu długo, odwiedzamy tylko klasztor św. Tekli. To pierwsza chrześcijańska męczenniczka.
Legenda głosi, że Tekla była córką gubernatora Ikonium w Azji Mniejszej. Tam zapoznała się z naukami św. Pawła, co sprowadziło na nią gniew ojca. Wskutek odmowy wyrzeczenia się wiary chrześcijańskiej skazano ją na spalenie, jednak w niepojęty sposób została ocalona; podobnie było z kolejnymi próbami jej uśmiercenia – ostatecznie udało jej się jednak uciec. W rzeczywistości nie ma dowodów, że taka osoba istniała, a tym bardziej, że była związana z Malulą, jednak panuje przekonanie, że ostatnie, pustelnicze lata swojego życia spędziła tutaj, w skalnej grocie, gdzie później została pochowana. Obecnie grota, wraz z wybudowanymi później klasztorem i kościołem, jest miejscem pielgrzymek; wierni wierzą, że dostąpią tu uzdrowienia i błogosławieństwa. W pobliżu wąski, wapienny jar – który, według legendy, powstał w wyniku cudownego rozstąpienia się skał przed św. Teklą, ściganą przez prześladowców.
Od naszej podróży minęło już kilka lat, od tamtego czasu konflikt w Syrii doprowadził do śmierci wielu ludzi. Nie oszczędzono też Maluli. W czasie wojny domowej w Syrii Malula była atakowana przez radykalnych islamistów, którzy grabili i palii chrześcijańskie domy oraz kościoły, a także zabijali mieszkańców, którzy nie poddali konwersji na islam. Do poważnego ataku na miejscowość doszło we wrześniu 2013. Wówczas ekstremiści kontrolowali Malulę przez 11 dni. Dżihadyści ponownie zajęli Malulę na przełomie listopada i grudnia 2013 w trakcie kampanii w Górach Kalamun. Wówczas radykałowie mordowali chrześcijan oraz m.in. splądrowali klasztor św. Tekli, z którego uprowadzono 12 zakonnic
Ruszamy dalej, ostatnie fotografie na tle Maluli i kierunek na zamek krzyżowców.
Jedziemy przez Syrię, droga wije się i kręci, generalnie świat koloru piaskowego. O tym, że jesteśmy w kraju gdzie rządzi tyrania, przypominają nam co jakiś czas olbrzymie pomniki.
W końcu nasz droga zaczyna się wspinać bardzo ostro do góry, kierowca mocno się stara by na wąskich uliczkach o nic nie zawadzić. W końcu podjeżdżamy pod zamek krzyżowców.
Krak des Chevaliers czyli „twierdza rycerzy” – zamek w zachodniej części Syrii, w górach Dżabal an-Nusajrijja, dawna siedziba joannitów. Nazywany także w języku arabskim „twierdza Kurdów”.
Ten potężny zamek znajduje się na północny wschód od Trypolisu, niedaleko miasta Hims, na szczycie 650-metrowego uskoku, wzdłuż jedynej drogi z Antiochii do Bejrutu i Morza Śródziemnego. Pierwszy zamek na tym miejscu wzniesiono w 1031 dla emira Aleppo. W 1099 został zdobyty przez wojska Rajmunda z Tuluzy podczas I krucjaty, jednak opuszczono go, gdy krzyżowcy pomaszerowali dalej na Jerozolimę. Zamek został ponownie zajęty w 1110 przez Tankreda, bratanka Boemunda, księcia Antiochii. Rajmund II, hrabia Trypolisu, oddał go szpitalnikom w 1142, którzy rozbudowali zamek i jego umocnienia. W centralnej części twierdzy o wymiarach 110 na 60 metrów zbudowany został kościół, sala rycerska i kilka wież – wszystko w stylu gotyckim. W 1271 po miesięcznym oblężeniu 200 rycerzy poddało się wojskom mameluckiego sułtana Bajbarsa.
Według niektórych historyków twierdza została poddana po odczytaniu przez dowódcę garnizonu listu z Trypolisu, według którego załoga zamku nie mogła liczyć na wsparcie. Krzyżowcy będąc na straconej pozycji poddali Krak des Chevaliers muzułmanom. List, który skłonił dowódcę do takiego czynu najprawdopodobniej był podstępem samego sułtana Bajbarsa, który napisał go własnoręcznie podszywając się pod hrabiego Trypolisu.
Po opuszczeniu Bliskiego Wschodu przez krzyżowców w 1291 roku zamek utracił swe militarne znaczenie i został zamieszkany przez miejscową ludność. W 1934 roku z inicjatywy władz francuskich przesiedlono mieszkańców z twierdzy i rozpoczęto renowację. Aktualnie zamek należy do największych atrakcji turystycznych Syrii.
Rozchodzimy się po zamku, znikamy w jego zakamarkach, jakoś trochę się różni od tych europejskich zamków, ja nie znajduje wielu elementów, które do tej pory widywałem. Czegoś mi brakuje, może tego, że nie ma wystroju czyli jakichś zawieszonych mieczy czy toporów, brak rycerskiego stołu przy którym po zwyciężonej bitwie mogli by świętować mieszkańcy zamku. Uświadamiam sobie, że to nie muzeum, a prawdziwy zamek, surowy tak jak wtedy gdy był stawiany. Pod grubymi murami, na chwilę odpoczywamy od słońca, lekki przeciąg poprawia nasze samopoczucie, małe okienka nie wpuszczają zbyt dużo światła do środka, ale też i zbyt dużej ilości rozgrzanego powietrza.
Na jednym ze zdjęć stoję z obandażowaną stopą, palec nadal boli ale nie tak jak dwa dni wcześniej, już mogę chodzić i zwiedzać.
W którymś momencie zaczepia mnie Syryjczyk mówiący doskonale po polsku, jestem w pełni zaskoczony, okazuje się, że studiował w Polsce stąd jego znajomość naszego języka. Rozmowa jest bardzo miła, ale jego dziewczyna nic nie rozumie i chyba trochę jest tym poirytowana, zaczyna go poganiać i tym sposobem nie zdążymy sobie wielu rzeczy powiedzieć, grzecznie się żegnamy i rozchodzimy w swoje strony.
Wychodzimy na sam szczyt, widok z góry jest niesamowity, jak okiem sięgnąć rozciąga się piękny krajobraz Syrii. Ciekawe jak wyglądało tu codzienne życie, gdy zamek powstawał kilkaset lat temu. Wieje lekki wietrzyk, więc słońce tak mocno nas nie rozgrzewa.
12 lipca 2013 r. w trwającej wojnie domowej w Syrii zamek został zbombardowany przez samoloty rządowe, może nie został całkowicie zniszczony ale dość mocno uszkodzony, już nigdy nie będzie taki jak kiedyś.
Czas wracać do Damaszku, zjeżdżamy stromą drogą w dół i wracamy do stolicy Syrii.
Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).
Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.