Korea Północna – zapora Nampo i Kesong. Dzień drugi.
Korea Północna – zapora Nampo i Kesong. Dzień drugi.
Pjongjang wita nas piękną pogodą, będzie tak do końca naszego pobytu.
Lekko zamglona stolica KRLD z okna hotelu, wygląda z daleka jak zwykłe azjatyckie miasto.
Robię kolejne zdjęcia z 31 piętra i idziemy na śniadanie, kefir, woda mineralna, jajko (każdego dnia w innej postaci) i tosty.
Ciekawostką była woda mineralna – chyba mają tam co najmniej 2 firmy Joint Venture, które produkują wodę w butelkach 0,5 l i karmią turystów tym na każdym kroku.
Wyruszamy do Nampo – słynie ono z tamy, która odgradza wpływy słonej wody w głąb lądu aby było czym nawadniać pola ryżowe – tamę zaplanował Wieczny Prezydent KRLD Kim Ir Sen i był w dniu kiedy ostatnia przerwa była zasypywana przez spychacz, jego syn Kim Dzon Il był wielokrotnie na budowie i udzielał wskazówek na miejscu gdyż i jemu ważny był los koreańskich rolników, którzy nie mieli słodkiej wody.
Po drodze robimy pierwsze zdjęcia tramwajom, ludziom, policjantce – zawsze panience w wieku poniżej 25 lat a na wyjeździe z Pjongjangu fotografuje policyjną blokadę, przewodnik nie jest zadowolony, że to zrobiłem, a ja mam dowód na to, że jeśli nie masz przepustek nie wjedziesz do Pjongjangu.
Na tamie wita nas ubrana w żółty strój ludowy przewodniczka, która w melodyczny sposób opowiada o tamie, oglądamy film pokazujący budowę tamy, pięknie wyglądały setki spawaczy na tle zachodzącego słońca.
Wypijam heinekena robiąc sobie zdjęcie z koreańską przewodniczką, czuje się jak burżuj.
Ruszamy dalej, jedziemy przez wsie oglądamy krajobrazy, tak typowe dla Korei Półnoncej.
Zatrzymujemy się gdzieś w górach , zdjęcie zrobione wygląda jak Bieszczady.
Po chwili jesteśmy w świątyni Woljong wybudowanej w IX wieku, zdjęcia Buddy robimy bez ograniczeń – są kraje, gdzie nie pozwala się swobodnie fotografować wizerunku Buddy ale Korea Północna wyraźnie nie należy do tego typu państwa. Mnich robi sobie z nami foto-story, zaczynam się zastanawiać czy on jest faktycznie mnichem.
Jedziemy na obiad piknik na środku jeziora na betonowej wyspie jemy pałeczkami suchy prowiant i pijemy koreańskie piwo – coraz odważniej.
W drodze do Kesong, mijamy wiele wsi. Oglądamy ten odległy świat.
Mijamy wojsko na ciężarówce, miejsce gdzie rolnicy sprzedają owoce swojej pracy, jednak kapitalizm wchodzi tylnymi drzwiami, władze pozwoliły na posiadanie przez rolników przydomowych ogródków i ew. sprzedaży wyhodowanych na nich plonów.
Pranie między szynami w zasadzie nas nie dziwi – w wielu krajach azjatyckich już to widziałem.
Przed samym Kesongiem odwiedzamy grób króla nr. 31 😉 , odtworzony w 1989, ciekawy sposób chowania władcy ale Chińczycy mieli zdecydowanie większy rozmach, za to Koreańczycy parzyli ziemi z której usypywali kurhan.
Wjeżdżamy do miejscowości Kesong tu będziemy spać w typowym koreańskim hotelu .
Brak łóżek a jedynie maty, małe okienko, domki w stylu azjatyckim.
Jemy kolacje na siedząco, w złotych czarkach wiele różnorakich potraw, według ich tradycji czym ich więcej tym większy szacunek mają dla gościa.
My mamy około 12 na stoliczku, nie wiem czy to dużo czy mało.
Na terenie hotelu jest sklep a jeden z naszych zmienił po czarnorynkowym kursie euro na wony, ma ich za 5 euro więc wygląda tak jak by na bank napadł, chcemy coś za nie kupić ale dowiadujemy się, że od nas wonów się nie przyjmie. Nasz przewodnik tłumaczy, że obcokrajowcom nie wolno płacić wonami i podobno nie wolno ich mieć obcokrajowcom.
Kupujemy za euro.
Rozmawiamy z przewodnikiem o wyjściu na miasto – odmawia przez 3 godziny aż robi się ciemno – teraz jest ciemno i niegdzie nie idziemy w końcu odpowiada ale moi towarzysz jakoś go tak podeszli „stary trzy godziny nam oczy mydlisz i nagle tak”
Chyba weszli mu na honor.
Jest ciemno noc a my wychodzimy na zaciemnione miasto Kesong w Korei Północnej.
Prosi byśmy nie filmowali i nie robili zdjęć.
Oglądam Kesong nocą, w każdym domu na ścianie jest mniejwięcej taka sama tapeta, mieszkania są niezbyt duże, każdy pokój oświetlony i widać co się w środku mieszkania dzieje.
W każdym mieszkaniu w tym samym miejscu wiszą obrazy Kim Ir Sena i Kim Dzong Ila czasami także zdjęcie Kim Dzong Suk – żony i matki.
Mijają nas piesi, rowerzyści, matki z małymi dziećmi, czasem przejedzie samochód, na chwile oświetli drogę.
Z ciemności wyłania nam się, górujący nad Kesongiem olbrzymi pomnik Kim Ir Sena, oświetlony ze wszystkich stron.
Jakimś dziwnym sposobem połowa z nas zostaje w centrum a druga samodzielnie wyrywa się w górę pod pomnik, ja jestem w grupie która wybrała się pod pomnik.
Stojąc tyłem do pomnika, filmuje Kesong, ale jest ciemno jedynie w oddali widać światła pojedynczych samochodów, włączam funkcje nightshot plus, nadal ciemno .
Dopada nas wojskowy pod pomnikiem zdziwiony samotnie spacerującymi białymi, po chwili pojawia się przewodnik i po zabawie, wracamy do hotelu.
W hotelu polała się wódka, piwo, żeńszeniówka.
Na imprezę zaprosiliśmy naszych przewodników.
Wszyscy się długo śmiali, było naprawdę fajnie.
Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).
Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.