Stavanger. ( Preikestolen + Trolltunga)
Prolog
Pomysł by wybrać się na przedłużony weekend i zobaczyć Preikestolen oraz Trolltungę zrodził nam się w głowach już jakiś czas temu. Pierwsze sprawdzenie cen i możliwości podróży przyprawiły mnie o mały zawrót głowy.
Byłem już wcześniej w Norge wielokrotnie i znam kosztowność ich systemu. Byle zakupy, byle wpadka, coś się stanie i idziemy w koszmarne koszty, w ogóle nie przystające do cen w Polsce. Trochę musieliśmy popracować nad tym by mocno obniżyć koszty podróży, tak by nie były one dotkliwe.
W planach chcieliśmy zobaczyć Preikestolen czyli Ambonę oraz Trolltunga czyli Język Trolla.
Lecimy.
Do Norwegii z każdego lotniska w Polsce latają tanie linie lotnicze. To pokazuje jak duży jest ruch między tymi krajami. W Norwegii Polacy to chyba największa mniejszość narodowa. Zawsze jak lecę, a leciałem wiele razy, samoloty są pełne. Dobre zarobki, wspaniała opieka socjalna, system zapewniający stabilne życie ściąga młodych Polaków.
Krótkie sprawdzenie mapy oraz osiągalnych lotów i wiemy, że najlepiej będzie nam polecieć i wrócić ze Stavanger. Lot do Stavanger mamy rano w piątek, a powrotny w poniedziałek wieczorem. Idealne wykorzystanie weekendu.
Rozważaliśmy też kombinowanie połączenia Bergen i Stavanger. Wy w swojej podróży także możecie sprawdzić ten wariant.
Nasza banda to 13 osób. Choć miało nas być, aż 15 ale finalnie dwie osoby nie mogły ostatecznie polecieć.
Pierwsza najważniejsza rzecz to bilet lotniczy. Jak brzmi stare powiedzenie „ lecisz jak masz bilet”. Wybieramy lot Katowice – Stavanger liniami WizzAir. Dla całej grupy idealnie, bo mieszkamy blisko KTW.
Cena biletu też jest przyjemna bo mój kosztuje 113 pln w obie strony. Potem do tego dokupimy jeszcze walizkę na dwie osoby za 186 w jedną stronę. Realnie podróż z walizką, która podróżuje za wyższą stawkę niż ja jest w cenie 299 pln.
Lot mamy w piękny słoneczny dzień. Wszystko o czasie i miło.
Port lotniczy Stavanger (SVG) znajduje się 11 km na południowy zachód od Stavanger, w gminie Sola. Jest to trzeci co do wielkości port lotniczy w Norwegii.
Ponadto jest wykorzystywany przez Norweskie Siły Powietrzne obsługując helikoptery poszukiwawczo-ratownicze
Samochód.
Planując naszą małą wycieczkę od samego początku zakładaliśmy wynajęcie samochodu. Znając norweskie ceny i trasę jaką mamy do pokonania byliśmy świadomi, że nie ma lepszego rozwiązania niż własne auto na te 4 dni. Szczególnie, że w każdym aucie miało być po pięć osób, więc koszty rozkładały się idealnie.
Wypożyczeniem auta interesowaliśmy się zaraz po zakupie biletów lotniczych. Na pierwszy rzut oka, auto jest dość drogie w porównaniu do innych rejonów świata. Ale jeśli zaczniecie interesować się tym z odpowiednim wyprzedzeniem może nie być tak źle, a nawet taniej niż się spodziewacie.
My wypożyczyliśmy auto na lotnisku w Avis.
Zarezerwowaliśmy duże kombi. Korzystając z jakiejś wiosennej promocji obniżyliśmy dość mocno nasze koszty i tym sposobem auto wyniosło nas na 4 dni 580 pln, do tego mieliśmy udział własny za 180 pln, czyli nie interesowały nas opłaty za bramki i kilka innych spraw. Za całą trasę przejazdu na paliwo wydaliśmy 630 koron co daje nam na osobę 63 pln. Reasumując cała podróż na osobę to 215 pln. Ważna wskazówka, jeśli będziecie planować podobną podróż, zaraz po kupieniu biletów lotniczych interesujcie się autem. Czym bliżej terminu wyjazdu tym ceny w wypożyczalni będą wyższe. W skrajnym przypadku mogą być ponad dwa razy wyższe niż, to co myśmy płacili.
Hotel.
Hotel z założenia miał być tani, ale nie najgorszy w miarę blisko centrum i ze śniadaniem. Takie było założenie grupy.
Nasz wybór padł na hotel.
Smarthotel Forus na booking znajdziesz i zarezerwujesz pod tym linkiem.
Pokój bez śniadania kosztuje dla dwóch osób 240 pln, co trzeba przyznać jak na norweskie warunki jest bardzo niską ceną. Niestety śniadanie w cenie 52 pln, bardzo podbija cenę.
Hotel jest położony kilka kilometrów od centrum miasta. Pokoje są przeciętne, jak dla mnie wystarczające w zupełności. Wielokrotnie spałem w gorszych azjatyckich norkach, więc tu naprawdę nic mi nie przeszkadzało. Choć dla moich przyjaciół było trochę ciasno. Ja akurat byłem po wyjeździe do Japonii i dla mnie pokoje były całkiem spore.
Trzeba przyznać, że hotel trzyma pewien poziom i mogę go spokojnie polecić.
Obok samego hotelu jest centrum handlowe w którym jest duży sklep. Idziemy na pierwsze zakupy. Moi znajomi, którzy są po raz pierwszy w Norwegii zapoznają się z cenami tego jak by nie było jednego z najdroższych krajów świata. O ile ceny podstawowych produktów nie zabijają, o tyle ceny na dziale z alkoholem tak. Co by nie mówić atmosfera w norweskim monopolowym jest przygnębiająca i przypomina tą z zakładu pogrzebowego.
Należy pamiętać też o godzinach w jakich sprzedawany jest alkohol. Bo jeśli coś wam się zapomni, to w sobotę po południu nic nie kupicie, aż do poniedziałku rano. Zresztą w niedziele norweski handel nie pracuje. Z tego właśnie powodu przy granicy po szwedzkiej stronie powstała masa centrów handlowych, z których Norwegowie korzystają w weekendy. Wszyscy są świadomi ile gospodarka norweska traci co weekend, ale do kiedy ropa i gaz będzie płynąć szeroką rurą do tego czasu nikt się nie będzie przejmował takimi „drobnymi koronami”.
Ciekawym elementem pewnej społecznej odpowiedzialności, jest ściana ze skanerami. Jeśli jesteście wiernym klientem danego sklepu, podpisujecie z nim umowę i możecie korzystać ze skanerów cen umieszczonych w pobliżu koszyków. Zabieracie taki skaner razem z wózkiem i skanujecie sami każdy towar wkładany do wózka.
Na kasie nikt nie sprawdza waszego koszyka, a tylko płacicie szybko za zakupy kwotę którą wyświetla skaner. Prawda, że łatwe. Ciekawe czy coś takiego przyjęło by się u nas.
Plaża.
Po zakupach mamy ochotę zobaczyć morze. Wzdłuż południowego wybrzeża Stavanger jest wiele dużych, piaszczystych plaż. Nasz wybór pada na plażę Sola, położoną w pobliżu lotniska.
Pakujemy się w nasze auta i jedziemy.
Po kilku kilometrach docieramy na piaszczystą plażę. Mają coś w sobie surowego te północne morza. Wieje zimny przenikliwy wiatr. Słońce na naszych twarzach delikatnie kładzie swoje promienie.
Jest przyjemnie choć zimno. Ale moi szaleni koledzy chcą się wykąpać. Cóż jak ktoś lubi jak go igły kują w nogi to ja nic na to nie poradzą. Zrzucają ubrania i wbiegają do wody.
Z przyjemnością oglądam jak im zimno. Chłopaki szaleją krótko w wodzie, temperatura jednak przepędza ich na plażę.
Myślę sobie, że musi tu być bardzo ładnie, gdy nadchodzi pełnia norweskiego lata. Pewnie plaża zapełnia się po brzegi.
3 Nagie Miecze.
W drodze do centrum zatrzymujemy się na chwilę przy Trzech Mieczach wbitych w skałę. Jest to obowiązkowy przystanek na szlaku turystycznym w drodze z Sola do Stavanger. Znajduje się on 11km od lotniska w Sola oraz 6km od centrum Stavanger.
Monument ten wykonany przez Fritza Roeda, norweskiego rzeźbiarza został odsłonięty przez króla Olava w 1983 roku. Są to trzy duże miecze wbite w skałę na pamiątkę bitwy w Hafrsfjord stoczonej w 872 r. kiedy to Harald Harfagre w Polsce znany jako Harald Pięknowłosy pokonał swych rywali i dokonał zjednoczenia Norwegii w jedno królestwo. Największy miecz symbolizuje zwycięskiego króla a dwa mniejsze symbolizują przegranych małych króli. Pomnik jest jednocześnie symbolem pokoju. Miecze osadzono w skale aby nigdy więcej ich nie używać. Największy miecz ma 9,2m wysokości, wzorowane są na mieczach z tamtej epoki. Pomnik ten należy do najważniejszych symboli Norwegii, co rok w czerwcu pod pomnikiem odbywają się plenerowe imprezy entuzjastów wikingów.
Po obowiązkowych zdjęciach ruszamy dalej do centrum miasta.
Stavanger.
Parkujemy nasze auta w porcie i ruszamy na godzinny spacer po najstarszej dzielnicy miasta.
Miasto zostało założone w 1125 roku, ale pierwsze ślady osadnictwa są oceniane nawet na około 10 000 lat temu.
To miasto jest najbardziej znane z rybołówstwa i wydobycia ropy. Jeśli tu będziecie możecie odwiedzić muzeum konserw oraz muzeum wydobycia ropy. My niestety byliśmy zbyt późno i muzea były zamknięte.
Stavanger jest stolicą norweskiego przemysłu naftowego. Najważniejsze światowe koncerny naftowe mają tam swoje biura, które nadzorują wydobycie ropy naftowej na Morzu Północnym. Swoją siedzibę ma tutaj firma Statoil.
My tym czasem ruszamy w miasto. Stara niska zabudowa, pokazuje jak kiedyś wyglądało to miasto. Na szczęście nie ma wbudowanych wieżowców, czy jakichś centrów handlowych. Spacer po starówce może dać dużo przyjemności.
Nasz trwa około godziny. Jesteśmy zmęczeni, a od jutra zaczynamy trekkingi. Chcemy odpocząć. Wracamy do aut i jedziemy do hotelu.
Jeszcze tylko trochę wieczornych rozmów przed hotelem i umawiamy się na 8 rano przy autach.
Czeka na nas jutro Preikestolen.
Dziękuję, że trafiłeś na moją stronę. Jeśli chcesz by się dalej rozwijała proszę polub ją na facebooku.
Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.