Braszów i Rasnov, czyli autem po Transylwanii.
Braszów.
Jest majowy weekend. W Braszowie na rynku jest festyn. Parking, który wcześniej znaleźliśmy na google jest pełny. Musimy szybko szukać innego. Choć wszędzie masa aut w końcu udaje nam się zaparkować i idziemy zwiedzać.
Zaczynamy od łuku tryumfalnego.
Potem na chwilę odwiedzamy synagogę.
By już po chwili stanąć w najwęższej uliczce miasta. Podobno duża atrakcja. Dużo turystów się tu przepycha. Ale ja wiem czy tak wąsko ? Ktoś kto pisał przewodnik, powinien pojechać do Fezu w Maroko i zobaczyć co to oznacza ciasna uliczka.
Idziemy do centrum miasta by trafić pod Czarny Kościół. Świątynia została zbudowana przez Sasów siedmiogrodzkich w stylu późnogotyckim w XIV wieku. Jest największą budowlą sakralną Rumunii, największym późnogotyckim kościołem halowym na wschód od Wiednia i największym kościołem luterańskim w regionie. Ale nie wchodzimy do środka, odstrasza nas długa kolejka i wysoka opłata za wstęp. W swoim życiu już sporo widziałem kościołów i osobiście uważam, że opłata tutaj to przesada.
Na pobliskim rynku festyn na całego. Na scenie występy lokalnych pieśniarzy.
Charakterystyczna przyśpiewka „ la la la la” jeszcze długo będzie dzwonić nam w uszach.
W rozstawionych na rynku budkach można kupić wyroby ludowe. Zaskakują bardzo wysokie ceny koszul typowo rumuńskich.
W pobliskiej cerkwi natrafiam na chrzciny, zastanawia mnie scenka w której ojciec dziecka stoi z boku i nie pomaga swojej żonie przygotowywać dziecka do ceremonii. Matka sama ubiera dziecko po czym sama udaje się do popa. Po wszystkim ojciec proszony jest do wspólnego zdjęcia.
Wychodzimy na rynek i idziemy pochodzić jedną z głównych ulic. Gdzie dziś życie towarzyskie kwitnie całą swoją mocą. Mini punkty gastronomiczne obstawione przez Rumunów i turystów. Sklepy pełne klientów. Widać, że dziś to miasto świętuję.
Patrzę lekko do góry, gdzie nad miastem góruje wzgórze Tampa, na które, mimo prowadzącej tam kolejki, nie wjeżdżamy, ze względu na mgłę, pokrywającą część wzgórza. Jeśli pogoda Wam dopisze i będziecie mieli wystarczającą ilość czasu, na pewno warto podziwiać miasto z tej perspektywy.
Zanim wyjedziemy z miasta musimy zjeść jakiś obiad. Trafiamy do lokalnej knajpy Brasovia. Nie ma tu turystów, sami lokalsi. Zamawiamy oczywiście ciorbę i purre ziemniaczane z mini gołąbkami. Płacimy bardzo niską cenę. Widać, że to lokal dla miejscowej społeczności, ale z czystym sumieniem mogę wam to miejsce polecić. Nie jest piękne, ale jest smaczne i tanie. Oczywiście zamawiacie na migi bo nikt nie rozumie tu po angielsku.
Już przed samym wyjazdem znajdujemy Czarną Wieżę, która w przeszłości była częścią muru obronnego miasta. Można się na nią wspiąć i zobaczyć z góry panoramę miasta.
My jednak pędzimy do auta i jedziemy dalej do Chłopskiej Twierdzy w Rasnov.
Rasnov.
Twierdza Chłopska góruje tutaj nad miastem. Widać ją już z bardzo daleka. Umieszczona na szczycie urwiska była idealnym miejscem do obserwacji terenu.
Samo miejsce na dole wydało nam się senne i ospałe, podjechaliśmy blisko kolejki rozglądając się za miejscem do parkowania. Okazuje się, że pod pięknie odremontowanym placem, znajduje się tu bardzo duży bezpłatny parking. Zostawiliśmy auto i ruszyliśmy w kierunku kas.
Możecie wejść na twierdzę na piechotę, ale większość w tym i my wybiera wjazd niewielką kolejką.
Pierwsze co rzuca się w oczy to olbrzymi napis Rasnov góruje nad miastem jak wielki napis Hollywood w Los Angeles. Potem trzeba obejść twierdzę dookoła i kupić bilet by wejść do środka.
Zamek chłopski to rodzaj zamku, który jednak nie pełnił na co dzień funkcji mieszkalnych, a służył lokalnej społeczności wiejskiej, która go budowała i utrzymywała, jako schronienie w razie niebezpieczeństwa. Charakter zamku chłopskiego, który służył społeczności wiejskiej i pełnił funkcje mieszkalne wyłącznie w czasie zagrożenia, decydował o jego konstrukcji. Nie było zatem w takich zespołach rezydencji mieszkalnych. Aby zapewnić ludziom schronienie wewnątrz murów obronnych budowano bardzo liczne, niewielkie cele, które służyły chłopom jako miejsce pobytu oraz złożenia najcenniejszego dobytku. Nacisk położony był na rozbudowę fortyfikacji, rozrastały się one zarówno wszerz, jak i wzwyż.
I faktycznie w środku nie jest tak typowo, jak w większości zamków. Jak by czegoś brakowało. Po chwili dociera do mnie, że nie ma tu wielkich królewskich komnat, ani pokojów dla służby czy wewnętrznego placu. Spodziewałem się czegoś więcej tutaj, a tym czasem trochę rozwalonych kamieni, sprzedaż magnesów na lodówkę i innych niezbędnych rzeczy dla turystów. Widok z góry na miasto jest przepiękny i ciągnie się po horyzont, pewnie nie bez powodu to urwisko zostało wybrane na twierdze.
Obchodzimy całe to mini miasteczko i wracamy do tą samą kolejką na dół.
Chwilę później pędzimy już w stronę Bran, to ta słynna miejscowość gdzie jest najbardziej znany zamek Drakuli.
To że prawdopodobnie Drakula nigdy go nie odwiedził to już tajemnica poliszynela.
Z Rasnov do Bran jest już bardzo blisko więc na miejscu bardzo szybko.
Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).
Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.