Co zobaczyć w Hajfie, czyli zwiedzanie Hajfy na piechotę – Izrael.
Co zobaczyć w Hajfie, czyli zwiedzanie Hajfy na piechotę – Izrael.
Co robiliśmy poprzednio w Tyberiadzie – znajdziesz tutaj:
Z Tyberiady do Hajfy dojedziecie autobusem numer 430, odległość między miastami około 75 km, a autobus jedzie niecałe dwie godziny. Ma sporo przystanków po drodze. Autobus jeździ średnio co godzinę.
My musieliśmy się spieszyć, bo między miastami przemieszczaliśmy się w piątek, a po południu zaczynał się szabat. Szabat jest najważniejszym żydowskim świętem. Jest świętem na cześć Boga Stworzyciela i Przymierza, które zawarł z Izraelem. Ma również przypominać Żydom wyzwolenie z niewoli egipskiej. Znosi on wiele obowiązków związanych z innymi świętami, postami oraz okresem żałoby. Przepisy związane z szabatem nakazują żydom powstrzymać się od zakazanych aktywności.
Szabat zaczyna się o zmierzchu w piątek i trwa do zmierzchu w sobotę, jego godziny są więc ruchome i zależą od pory roku i szerokości geograficznej. Tradycyjnie przed szabatem gospodyni zapala dwie świece. Do obowiązków należy dwukrotna recytacja modlitwy kidusz: na początku szabatu przed pierwszym posiłkiem, oraz po porannej modlitwie, a także recytacja hawdali na zakończenie szabatu.
W sobotę wyznawcy judaizmu mają obowiązek zaprzestania większości codziennych obowiązków. Zakazana jest praca zarobkowa, sprzątanie, rozniecanie ognia (i używanie elektryczności), a także podróżowanie na większe odległości. Nie wolno też nakłaniać innych (zwłaszcza żydów) do wykonywania tych obowiązków zarówno pośrednio, jak i bezpośrednio. Jednak w wypadku zagrożenia życia ludzkiego dla ratowania osoby w niebezpieczeństwie każdą z tych reguł wolno, a nawet należy złamać.
Tu mała porada, jeśli będziecie planować swoją podróż po Izraelu, to pamiętajcie by pewien etap zakończyć przed południem w piątek a dalszy zacząć najlepiej w niedzielę od rana. Szabat może pokrzyżować wam wiele planów. Podobnie z przylotem i wylotem. Choć wiele linii przylatuje do Izraela w sobotę wieczorem po szabacie, i można wtedy arabskimi szerutami dostać się w wiele miejsc np. do Jerozolimy.
Dojechaliśmy do Hajfy przed południem na dworzec autobusowy i przesiedliśmy się w miejski autobus nr. 115 i pojechaliśmy w kierunku naszego hotelu. Mieliśmy wysiąść na Lev Hadar – przystanek nr. 9 – w pilnowaniu gdzie mamy dokładnie wysiąść pomogła nam wgrana mapa Hajfy w telefonie.
Nasz hotel w Hajfie:
Loui Hotel na bookingu znajdziesz i zarezerwujesz pod tym linkiem.
Hotel Loui – możecie zarezerwować pod tym linkiem.
I moja recenzja tego hotelu z Agody.
„Hotel położony w samym centrum Haify, wszystkie atrakcje miasta można zobaczyć na piechotę lub pojechać metrem albo autobusem, obsługa hotelu bardzo pomocna – daje mapy i proponuje trasę zwiedzania, u góry jest całkiem miły taras, pokoje czyste, z kuchenką i zlewem i lodówką, łazienka przyzwoita, po wyjściu z hotelu po lewej stronie jest targ, a w jego głębi rosyjski sklep – można w nim zrobić tanie zakupy jak na Izrael, polecam każdemu ten hotel, kto trzyma budżet.”
W recepcji przyjęto nas bardzo miło, poczęstowano kawą, dostaliśmy mapkę Hajfy z zaznaczonymi atrakcjami oraz propozycję kolejności zwiedzania. Jeszcze kiedy miły pan w recepcji wpisywał nasze dane, pobiegłem szybko wymienić dolary w pobliskim kantorze, powoli było słychać trzask opuszczanych w sklepach rolet, szabat się zbliżał. Zrzuciliśmy nasze bagaże w pokoju i ruszyliśmy szybko na zakupy – musieliśmy kupić trochę jedzenia i napojów przed dniem wolnym. Tak jak wspomniałem po wyjściu z hotelu trzeba iść w lewo, gdzie znajduje się targ jakieś 200 m, następnie znowu w lewo i jest rosyjski market. Zresztą w Hajfie było sporo rosyjskich sklepów. Trzeba też przyznać że najlepsze ceny były właśnie w tych sklepach, oprócz dobrego jedzenia był też fajny wybór win, czy innych alkoholi – taki sklep stworzony na rosyjskie potrzeby. Nakupiliśmy owoców, wędliny, parówki, chleb i troszkę wina. Wróciliśmy do hotelu i zostawiliśmy nasze zakupy. Fajnym udogodnieniem naszego pokoju było to, że mieliśmy mini kuchenkę ze zlewem i lodówkę, prawie można było by obiad ugotować. Małym minusem było to, że nie mieliśmy okna, ale za to były drzwi na taras, więc były cały czas otwarte.
Wyszliśmy w kierunku metra Carmelit. W związku z faktem, iż miasto Hajfa w dużej mierze położone jest na Górze Karmel, w 1959 powstał Carmelit, czyli kolejka liniowo-terenowa wożąca pasażerów w górę i dół Góry Karmel. Pojazdy kolejki są pochylone w taki sposób, żeby można było swobodnie wsiąść do pojazdu. Carmelit mimo, że jest kolejką liniowo-terenową całkowicie znajduje się pod ziemią, w związku z tym nazywane jest najmniejszym metrem na świecie. Trasa kolejki obejmuje 1,8 km i znajduje się na niej 6 przystanków. W skład taboru wchodzą 4 pojazdy oraz dwie lokomotywy z przodu i tyłu kolejki. Kolejka porusza się ruchem wahadłowym. Długość podróży od stacji początkowej do końcowej wynosi 8 min. Mimo, że istnieje jeszcze mniejsze metro na świecie w Istambule o nazwie Tünel, o długości 573 m i dwóch stacjach, to Carmelit nadal uznawany jest za najmniejsze, ponieważ Istambuł posiada inny oddzielny system komunikacji podziemnej. Niewielka liczba stacji Carmelitu sprawia, że nie jest on najpopularniejszym i najefektywniejszym środkiem transportu w Haifie. W latach 60. był bardzo efektywnym sposobem pokonania znacznych wysokości w mieście, ale dzisiaj wobec rozwoju linii autobusowych jego znaczenie jest marginalnie. Oblicza się, że dziennie z systemu Carmelit korzysta 2 tys. osób. Z powodu problemów finansowych w roku 1986 Carmelit został zamknięty, ale znów zaczął działać w 1992. Jednakże z powodu małego zainteresowania tym środkiem transportu pomiędzy 1992 a 2003 zarządzający Carmelitem, czyli miasto Haifa straciło 191 milionów szekli. Mimo strat Carmelit nadal działa, ponieważ jest atrakcją turystyczną Haify.
Carmelit jest jedynym systemem metra w Izraelu.
Gdy weszliśmy na stację metra akurat była cała zalana wodą a panowie w gumiakach myli podłogę, metro miało być za chwilę zamknięte. Kupiliśmy bilet w automacie i grzecznie ustawiliśmy się na peronie. Miły pan z obsługi po rosyjsku powiedział nam, że to ostatni kurs dzisiaj na górę. Kiedy wjeżdżaliśmy do góry motorniczy na każdej stacji wychodził i gasił światło, prawdziwy ostatni kurs. Wyjechaliśmy do samej góry.
Zaczynamy zwiedzanie Hajfy.
Hajfa– największe miasto północnego Izraela i stolica administracyjna Dystryktu Hajfa. Jest to trzecie największe miasto w kraju pod względem powierzchni (63,7 km²) i ludności (267 800 mieszkańców).
Miasto jest położone nad Zatoką Hajfy, na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Tutejszy port Hajfa jest największym portem przeładunkowym i pasażerskim w Izraelu. Wokół portu rozlokowały się liczne zakłady przemysłowe, wliczając w to rafinerię ropy naftowej. Hajfa to także ważny ośrodek kulturalny i naukowy. Znajdują się tutaj dwie światowej klasy uczelnie wyższe oraz kilka ośrodków naukowo-badawczych.
Miasto jest położone na wybrzeżu Morza Śródziemnego, nad Zatoką Hajfy, na zboczach góry Karmel (546 m n.p.m.). W najniższej nadmorskiej części znajduje się centrum handlowe z portem. Środkowa część miasta jest położona na stokach góry Karmel i składa się ze starszych dzielnic mieszkaniowych. Natomiast najwyższą część stanowią współczesne dzielnice mieszkaniowe, które wybudowano na górze Karmel. Rozciąga się stąd widok na całą Zachodnią Galileę, aż po granicę z Libanem.
Hajfa jest położona w odległości 90 km na północ od miasta Tel Awiw. Posiada dużą liczbę nadmorskich plaż. Dużą tutejszą atrakcją jest największy park narodowy Izraela. Znajduje się on na obrzeżach miasta, stokach góry Karmel.
Na początku poszliśmy w kierunku Ogrodów Bahaitów. Niezwykłe ogrody, zajmują znaczną część północno-zachodnich zboczy góry Karmel. Ukończono je dopiero w roku 2001r, poszczególne tarasy wyraźnie nawiązują do klasycznej europejskiej sztuki ogrodowej, z takimi elementami, jak kamienne balustrady, fontanny, czy rzeźbione orły umieszczone pośród ozdobnych drzew, krzewów, klombów i starannie przystrzyżonych zielonych trawników.
Mieści się tu także sanktuarium Baba, gdzie pochowano założyciela tej religii.
Kompleks ogrodów przecina śródmieście niemal od szczytu Karmelu aż po Ben Gurion Ave.
Utrzymaniem ogrodów zajmuje się 700 ochotników z zagranicy, ponieważ w Izraelu jest niewielu wyznawców bahaizmu. Budowa sanktuarium w Państwie żydowskim była możliwa dzięki poparciu lewicowej Parti Pracy i dzięki zobowiązaniu bahaitów, że nie będą prowadzić w Ziemi Świętej działalności misyjnej.
Bahaizm – religia monoteistyczna, założona w Persji w XIX wieku przez Bahá’u’lláha, podkreślająca duchową jedność całej ludzkości. Szacuje się, że obecnie na świecie jest około pięciu do sześciu milionów bahaitów w ponad 200 krajach i terytoriach. Jako ruch religijny, bahaizm wyłonił się z babizmu. Nauki bahaickie podkreślają zasadniczą duchową jedność najważniejszych światowych religii. Dlatego można zaobserwować, że bahaizm łączy w sobie, między innymi, elementy judaizmu, chrześcijaństwa, islamu i babizmu. Według wierzeń bahaickich historia religii stopniowo rozwijała się poprzez ciąg boskich posłańców, z których każdy założył religię dostosowaną do danych czasów oraz zdolności rozumienia ludzi w tym okresie. Wśród posłańców byli Kryszna, Abraham, Budda, Jezus, Mahomet i inni, a ostatnio Bahá’u’lláh. Każdy posłaniec miał nauczać o nadejściu kolejnego, a życie Bahá’u’lláha oraz jego nauki wypełniają obietnice poprzednich świętych pism o wydarzeniach, mających nastąpić przy końcu czasów.
Podziwiamy i fotografujemy ogrody, wygląda to niesamowicie, majestatycznie. Ktoś naprawdę musiał włożyć sporo pracy by osiągnąć taki efekt. Ogrody od góry są zamknięte nie można do nich wejść. Spróbujemy na dole, więc zaczynamy schodzić.
Idziemy przez piękną dzielnice prywatnych willi. Domy stoją na skraju góry, mają niesamowity widok na Hajfę, port i morze. W ogrodach piękne drzewa i zieleń.
Kiedy jesteśmy w połowie drogi, zaczyna już widać jak miasto zamiera na szabat. Prawie już nie jeżdżą auta, czasem pojawi się pojedynczy autobus. Ludzi też już coraz mniej na ulicy. Jest pusto jak by się wszyscy gdzieś pochowali.
Na dole znajdujemy tabliczkę, która troszkę nas zasmuca – bo okazuje się, że ogrody są dziś zamknięte.
Podchodzimy do ogrodów od frontu już na dole. Z tej perspektywy też wyglądają przepięknie. Chwilę cieszymy oko pięknymi widokami. I ruszamy dalej ulicą w dół.
Jest tu sporo knajpek, prowadzonych przez arabów, których szabat nie obejmuje. Możemy chwilę siąść na kawie i ciastku. Ceny Izraelskie nie są niskie. W sumie nie mamy nic więcej dziś do zrobienia, bo szabat zamyka nam wszędzie drzwi przed nosem.
Wracamy niespiesznie do naszego hotelu. Powoli zaczyna się ściemniać. Idziemy zwartymi i ciasnymi uliczkami Hajfy. Wyglądają jak arabskie dzielnice. Zresztą wszystko na to wskazuje, bo otwarte są jeszcze małe sklepiki czy cukiernie.
Kiedy jesteśmy już obok naszego hotelu, ruch na ulicach ustaje totalnie. Ulica, która w południe tętniła zżyciem teraz pod wieczór wygląda jak by miasto zostało wyludnione. Mamy jeszcze sporo czasu dla siebie, zabieramy butelkę wina i idziemy na hotelowy taras popatrzeć na Hajfę nocą.
Kolejny dzień to sobota. Dzień w którym w Izraelu najlepiej to nie wychodzić z domu. Też nam się zbytnio nie spieszy. Planujemy długi spacer dookoła Hajfy. Schodzimy w dół miasta. Na początku celujemy w dworzec kolejowy. Chcemy zobaczyć gdzie jest, bo następnego dnia zaplanowaliśmy pociąg z Hajfy do Tel Awiwu.
Idziemy pustymi uliczkami. Mijamy zamkniętą stację metra Carmelit, czy nowoczesne biurowce na granicy starej zabudowy miasta.
Na chwilę zaglądamy do portu, ale też jest zamknięty i nie chcemy się pakować w problemy, więc robimy tylko kilka zdjęć i idziemy na dworzec.
Dworzec też zamknięty.
Obok silos zbożowy Dagon, chyba jedynej na świecie budowli tego rodzaju, która odznacza się atrakcyjną architekturą. Silos służy nie tylko do magazynowania zboża ze statków cumujących w porcie, ale także mieści muzeum poświęcone historii piekarstwa i piwowarstwa.
Idąc dalej prosto wchodzimy w dzielnicę, która nazywa się Kolonia Niemiecka, jest położona po obu stronach Ben Gurion Ave. Założyli ją w 1868 nowożytni „templariusze”, czyli członkowie niemieckiego Stowarzyszenia Świątyń.
W Hajfie na każdym kroku można znaleźć uliczne kawiarnie, od maleńkiej gdzieś całkiem na uboczu z dwoma stolikami, aż po eleganckie lokale. My też na chwilę siedliśmy na małą czarną w arabskiej knajpie. Tak jak wspomniałem w szabat tylko arabskie sklepy i kawiarnie są otwarte.
Postanowiliśmy zatoczyć koło idąc, aż pod Grotę Eliasza. Ale w połowie drogi, na wysokości stadionu miejskiego brakło nam motywacji. Zakręciliśmy z powrotem w kierunku Ogrodów Bahawitów.
Mijaliśmy zwyczajne bloki mieszkaniowe, osiedla nie wiele się różniły od tych w Polsce, zamieszkane w przeważającej części przez Żydów pochodzących z Rosji.
Tym razem ogrody na dole były otwarte.
Izrael powoli budził się do życia, po południu pojawiło się więcej ludzi na ulicach, a nawet zaczęły jeździć jakieś samochody. My spokojnie jeszcze długi czas spacerowaliśmy po uliczkach Hajfy, wciąż jednak pustych.
Łagodnie kończył się dzień. Otwarły się także rosyjskie sklepy, a w nich pojawili się pierwsi kupujący. My też zrobiliśmy niewielkie zakupy, a facet na kasie zapytał nas z jakiego rejonu Rosji jesteśmy bo mówimy takim dziwnym dialektem.
Ostatni dzień naszego pobytu w Hajfie dobiegł końca. Żałowaliśmy tylko, że przez szabat nie pojechaliśmy do Akki.
Następnego dnia rano, poszliśmy na dworzec, kupiliśmy bilet na pociąg do Tel Awiwu, który kosztował 32 szekle od osoby.
Na tej stronie możecie zaplanować swoje podróże pociągami po Izraelu.
Warto zrobić zrzuty ekranu do telefonu lub tableta na różne godziny odjazdów pociągu.
Podróż pociągiem do Te Awiwu trwała około godziny.
Dziękuję, że trafiłeś na moją stronę. Jeśli chcesz by się dalej rozwijała proszę polub ją na facebooku.
Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, pisanie tego i innych tekstów to proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.
Tyle razy przeczytano ten tekst: