Gdzie najlepiej pokazać swój styl w Seulu – najlepiej na Gangnam.
Gdzie najlepiej pokazać swój styl w Seulu – najlepiej na Gangnam.
Kiedy wybiera się pokój w hostelu, trzeba zaakceptować pewne niedogodności, związane z tym, iż ktoś obcy chce korzystać z tej samej łazienki co my w tej samej co my chwili. Trzeba jednak przyznać, że nasi sąsiedzi z Anglii i Kenii byli super. Kiedy my wracaliśmy wieczorem ze zwiedzania oni akurat wychodzili na imprezę, a kiedy my o poranku kończyliśmy toaletę oni akurat z imprez wracali i kładli się spać, my w tym czasie wychodziliśmy na zwiedzanie. Tym sposobem w zasadzie nasz apartament mieliśmy cały czas dla siebie.
Jak już wspominałem, śniadania u Lynette były bardzo proste, ale w bardzo sympatycznej atmosferze. Kombinując z jajkami, tostami oraz dżemem wyczarowaliśmy smaczne śniadanie.
Naszym pierwszym celem jest główny dworzec w Seulu. Spotyka się tu kilka linii metra, kolejki z obu lotnisk oraz pociągi dalekobieżne. Dworzec powstał w 1900 r. i na początku był drewnianym budynkiem o po wierzchni 33 m2, w 1947 r. dostał obecną nazwę „Stacja Seul” i od 1975 jest siedzibą zarządu koreańskich kolei, a w 2004 r. powstał najnowszy terminal KTX, kolei szybkich prędkości.
Dworzec jest olbrzymi, szczególnie pod ziemią, z kolejki metra wyjeżdżamy cztery piętra zanim dostaniemy się na poziom zero. Mijamy wszystkie inne poziomy, między innymi Arex, to ta kolej, gdzie już na dworcu w Seulu można nadać bagaż na lot i wygodnie, bez obciążenia udać się bezpośrednio na lotnisko.
Nasza wizyta jest tu nie przypadkowa, musimy sprawdzić w jakich godzinach mamy pociąg do Busan oraz mniej więcej ile kosztuje bilet. Okazuje się, że pociągi do Busan jeżdżą co chwila, zresztą jest to drugie miasto w Korei Południowej, więc musi mieć najlepsze połączenie ze stolicą. Miła pani w okienku zapisuje, nam na kartce godziny odjazdów, zresztą do późnych godzin nocnych co kilkanaście minut coś jedzie w kierunku Busan.
Fajnie rozkład jazdy wygląda na tablicach informacyjnych, pasażerowie są informowani o opóźnieniach pociągu nawet wtedy, gdy osiągają one jedną minutę.
Przecież to u nas nie do pomyślenia. Dworzec jest u góry przestronny, czysty, wszędzie jest darmowe wi fi ( co zresztą jest niesamowitą specyfiką Korei Południowej, że w każdym miejscu można mieć sporo otwartych sieci).
Na swoje pociągi oczekuje sporo podróżnych, ale nie ma jakiegoś wielkiego ścisku.
Przed dworcem już z daleka dostrzegamy, odległa telewizyjną wieżę, to nasz cel. Zaczynamy się wspinać uliczkami. Normalne domy, nowoczesne nie jakaś stara azjatycka zabudowa. Nowoczesne samochody, zresztą z ich produkcji Korea słynie. Normalne życie o poranku w bogatym państwie. Trochę kluczymy uliczkami, ale w końcu docieramy do parku znajdującego się w okolicy.
Wieżę rozpoczęto budować w 1969 r., a została ukończona w 1971 r. Jednak przez 9 lat była niedostępna dla turystów, dopiero w 1980 r. zostali oni wpuszczeni by móc podziwiać panoramę Seulu. Od tego czasu jest wizytówką Seulu.
Ma wysokość 237 m a, jej szczyt od poziomu morza znajduje się na 490 m. Większość stacji telewizyjnych i radiowych nadaje z N Seul Tower – N od nazwy góry „Namsan”, na której się znajduje ( Namsan oznacza nowe lub natura).
Okolice wieży są najbardziej popularnym miejscem spotkań i odpoczynku mieszkańców Seulu. Według badań, jest też miejscem, które najczęściej odwiedzają zagraniczni turyści przebywający w Korei. Odwiedza ją około 8,5 miliona osób rocznie.
Na szczyt góry Namsan można wejść na piechotę, ale my wybieramy wjazd kolejką linową. Bilet w dwie strony kosztuje od osoby 8000 wonów, czyli jakieś 25 pln.
Ustawiamy się w niewielką kolejkę, by po chwili wsiąść do wagonika i wyjechać do góry.
Gdy jedziemy do góry ukazuje nam się panorama Seulu, jeszcze nie całego, ale już jest imponująca.
Po wyjściu z wagonika, trzeba jeszcze lekko podejść pod górę. Jest tu plac na którym można odpocząć, oczywiście jest to miejsce na wszelkiego rodzaju pokazy, czy występy muzyków. Wokół podstawy wieży rozchodzą się miejsca widokowe skąd można podziwiać Seul.
My decydujemy się wyjechać na szczyt.
Kupujemy bilety w cenie 9000 wonów, czyli jakieś 28 pln. Widok z góry jest fantastyczny. Szkoda tylko, że jest lekko zachmurzone.
Na szybach są opisane miasta na świecie i odległości w jakich znajdują się od Seulu, nas interesuje Pjongjang czyli stolica Korei Północnej.
Oraz miasta bliskie Polsce, bo niestety Warszawa nie jest wymieniona.
Choć odległość do Buenos Aires wydaje się największa, to tak naprawdę chyba najtrudniej z tego miejsca dostać się do drugiej części tego podzielonego kraju, czyli do Koreańskiej Republiki Ludowo Demokratycznej.
Na kilku szybach opisane są dzielnice Seulu na które wychodzi dane okno.
Spacerujemy dookoła wieży, ciesząc oko widokiem i zastanawiamy się dokąd iść dalej, może Gangnam pada propozycja.
Zjeżdżamy na dół. Odwiedzamy sklep z pamiątkami oraz przyglądamy się barierkom z kłódkami. Ten zwyczaj potwierdzania swojej miłości dotarł i tutaj. Zakochani mogą kupić w pobliskim sklepie kłódkę, podpisać ją i zawiesić na barierkach odgradzających miejsca widokowe.
Pragmatyczni Koreańczycy postawili do wieszania kłódek też coś, co przypomina choinki, pewnie po to by odciążyć barierki.
Żegnamy się powoli z tym miłym miejscem, jeszcze ostatnie tęskne spojrzenia na panoramę Seulu i zjeżdżamy kolejką linową na dół.
Idziemy w kierunku pomarańczowej linii metra i jedziemy do stacji Apgujeong.
Na początek trafiamy na chwilę odpoczynku do Dosan Park. To miejsce utworzone w 1973 roku ku pamięci, An Chang-Ho, znanego działacza niepodległościowego. Dosan był jego pseudonimem. Siadamy tu na chwilę na ławeczce by odpocząć i pooglądać jak rodziny koreańskie odpoczywają w parku.
Po odpoczynku ruszamy dalej po dzielnicy Apgujeong. Sama dzielnica słynie z drogich sklepów i butików. Luksusowych willi. Miejsca gdzie swoją siedzibę mają znane firmy, muzyczni i telewizyjni producenci.
Jest niedziela, więc na ulicach nie ma takiego tłoku, a w zasadzie jest pusto. Jesteśmy jednymi z niewielu pieszych. Idziemy szerokimi ulicami, pewnie na zdjęciach tego nie widać.
Korea ciągle nas zaskakuje jakimiś udogodnieniami. Niby nic szczególnego, coś na co na co dzień nie zwraca się uwagi, ale jak się pomyśli to faktycznie, Korea to państwo gdzie ciągle ktoś myśli o wygodzie obywateli.
Tym razem zaskakują nas gumowe słupki, wszędzie są gumowe, źle parkujesz autem, tylko się lekko wygnie, ale nie porysuje Ci auta, ty nie zaparkujesz, ale i też nie zniszczysz karoserii, ot takie kolejne ułatwienie a nie uprzykrzanie życia.
Nasz długi spacer ulicami Seulu przerywamy w małej restauracji. Chcemy coś zjeść. Znowu pojawiają się problemy komunikacyjne. Pani właścicielka i kucharka ani słowa po angielsku a my ani słowa po koreańsku. Zresztą w Polsce też w większości barów nie dogadamy się po angielsku. W końcu zamówiliśmy zupę, która wyglądała jak rosół z warzywami, do tego ryż, kim chi – za obiad zapłaciliśmy 6000 wonów od osoby czyli 19 pln.
Obok tej małej knajpy była katolicka katedra, ale niestety nie zapisałem jej nazwy.
My tym czasem poszliśmy do Wieży LG Gangnam, ma 38 pięter (173 metrów). To główna siedziba LG, jednej z największych koreańskich korporacji, pewnie każdy z Was ma coś w domu produkcji LG.
Budowa budynku została ukończona w 1997 r., oprócz biur znajdują się w nim sklepy, restauracje, teatr, hala wystawowa czy klub odnowy biologicznej. Trochę szkoda, że jest niedziela i biurowiec jest zamknięty. Niestety nie zobaczymy go w środku, ruszamy dalej w kierunku centrum dzielnicy Gangnam.
Po drodze mijamy imponujące wieżowce, zbudowane ze szkła i stali, przesłaniające niebo. Ulice są szerokie, jeżdżą bo nich drogie auta. Po chodnikach spacerują dobrze ubrani młodzi ludzie. Ewidentnie zbliżamy się do serca najbogatszej dzielnicy Seulu.
Gangnam – jeden z 25 dystryktów (zwanych „gu”) Seulu, położony w południowo-wschodniej części miasta. Według spisu z 2010 roku posiada on 527,641 mieszkańców (czwarty najludniejszy dystrykt Seulu), a jego powierzchnia wynosi 39.5 km², co pod względem wielkości daje mu trzecią pozycję wśród wszystkich dystryktów stolicy.
Dzielnica Gangnam znana jest z silnej koncentracji bogactwa oraz wysokiego standardu życia, w związku z czym porównywana jest do Beverly Hills w Kalifornii. Przy średnich cenach mieszkań 5.500 $ za m², wyliczanych dla całego Seulu, w dzielnicy Gangnam wskaźnik ten wynosi 10.000 $ za m², co jest wartością 3,5 razy większą niż wynosi średnia krajowa dla Korei Południowej.
Ulica Teherańska długa na 3,7 km o silnej koncentracji biurowców jest główną ulicą dzielnicy Gangnam. Na terenie dystryktu swoje siedziby mają firmy takie jak: KEPCO, OKF, GS Group, Hyundai Department, HITEJinro, Hansol, Hankook Tire, GLOVIS, Korea Zinc Corporation, Young Poong Group T`way Airlines, Hankook P&G, Pandora TV czy NC Soft. Na jego terenie działają również międzynarodowe firmy, np. IBM, Google, Toyota i AMI.
Przy wysokim poziomie nauczania dla całego kraju, Gangnam-gu jest jednym z głównych ośrodków naukowych stolicy i całego państwa. W 2010 roku aż 6% nowych studentów przyjętych na najlepszą uczelnię w kraju – Narodowy Uniwersytet Seulski – pochodziło właśnie z dzielnicy Gangnam-gu, której mieszkańcy stanowią zaledwie 1% populacji całego kraju. W 2008 roku 22.7 na 1.000 mieszkańców Gangnam-gu wyjechało na studia za granicę, podczas gdy wskaźnik ten dla całego kraju plasuje się na poziomie 3.6 na 1.000 studentów.
I chyba każdy zna hit – Gangnam Style:
Bracie to styl z Gangnam
Styl z Gangnam
Dziewczyna, która jest ciepła w ciągu dnia
Dziewczyna z klasą, która wie jak cieszyć się wolnością nad filiżanką kawy
Dziewczyna, której serce staje się gorętsze, kiedy nadchodzi noc
Dziewczyna z takim zawirowaniem
Jestem facetem
Facetem, który w ciągu dnia jest tak ciepły jak ty
Facetem, który na raz wypija swoją kawę, zanim ta ostygnie
Facetem, którego serce wybucha, kiedy nadchodzi noc
Takim facetem
Piękna, rozkoszna
Tak ty, hej tak ty, hej
Piękna, rozkoszna
Tak ty, hej tak ty, hej
Teraz idźmy do końca
Bracie to styl z Gangnam, styl z Gangnam
Bracie to styl z Gangnam, styl z Gangnam
Bracie to styl z Gangnam
Pełno tu markowych sklepów, wystylizowanej młodzieży, pięknych dziewczyn. Ewidentnie to bogata dzielnica. Może tego z opisu nie widać ale przeszliśmy tego dnia sporo kilometrów, prawie już nie mamy siły iść dalej.
Gdy dotarliśmy do hotelu, nie mieliśmy siły, by nawet wybrać się gdzieś na kolację. Zrobiliśmy sobie jedzenie w naszym aneksie kuchennym, pewnie było jakieś soju i wstępna analiza dokąd pojechać następnego dnia.
Jutro trzeci ostatni dzień zwiedzania Seulu.
Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).
Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.