Z Erywania w Aremnii do Batumi w Gruzji – czyli dwa dni w drodze.
Z Erywania w Aremnii do Batumi w Gruzji – czyli dwa dni w drodze.
Ostatniego dnia w Erywaniu, jeszcze przed powrotem do Gruzji, postanowiliśmy się wybrać na pożegnalny spacer ze stolicą Armenii.
Blisko od naszego hostelu było do Placu Republiki.
Plac Republiki to serce Erywania, jedyne w swoim rodzaju miejsce, gdzie pod mozaikowym dywanem spoczywają liczące sobie 3000 lat ruiny.
Plac, wraz ze wszystkimi okalającymi go budynkami, zaprojektował Aleksander Tamanian, ukochany architekt Ormian. Owalny kształt tego miejsca pozwala podziwiać w najdrobniejszych szczegółach niepowtarzalny styl Tamaniana. Każdy z gmachów – hotel Marriott, siedziba Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Muzeum Historii Armenii i Narodowej Galerii, Urzędu Rady Ministrów i Poczty Głównej – ma unikalną formę i zbudowany jest z bazaltu o innym kolorze. Każdy też jest symbolem drogim Ormianom na całym świecie.
U wejścia do Galerii Narodowej znajduje się także słynne siedem śpiewających fontann, atrakcja turystyczna oraz miejsce spotkań, będące świadkiem niezliczonych randek.
W czasie weekendów plac okrążają trzykrotnie radosne procesje nowożeńców i gości weselnych, jakby chcieli połączyć młode serca jeszcze trzema okręgami obrączek.
Wieczorami zaś plac Republiki często przemienia się w scenę, na której odbywają się koncerty, a po nich nierzadko pokazy sztucznych ogni.
Mieliśmy jeszcze chwilę czasu, więc udaliśmy się w stronę Błękitnego Meczetu. Powstały w 1765 r. z inicjatywy Husajna Ali Chana, ówczesnego gubernatora miasta. Działa przy nim szkoła koraniczna. To dobre miejsce by poczuć klimat pobliskiego Iranu. Błękitny Meczet nazywany jest także Centralny, trochę go trudno znaleźć bo jest ukryty między budynkami.
Obchodzimy go dookoła, niestety jest zamknięty i nie mamy nawet możliwości wstąpienia do środka.
Powoli goni nas czas, wracamy do naszego hostelu. Pakujemy walizkę i zamawiamy taksi.
Za 1000 AMD jedziemy na stację Kilika. Tutaj znajdziemy marszrutkę do Tbilisli. Kosztuje ona 8000 AMD od osoby czyli jakieś 60 pln. Kierowca wydaje się zacięty i nieprzyjemny. Robi się nerwowy gdy płace mu resztkami monet, pozbywając się prawie do końca armeńskiej waluty.
Nasza marszrutka jest pełna, 7 osób dorosłych, jedno dziecko na kolanach swojej matki i kierowca. Kiedy startujemy w kierunku stolicy Gruzji jest godzina 10:41.
Kierowca jedzie niezwykle agresywnie. W porównaniu do kierowcy z którym jechaliśmy z Tbilisi do Erywania, ten pędzi jak by grał w grę komputerową. Atmosfera w marszrutce pomimo tego szalonego tempa, jest bardzo miła, każdy wyciąga coś do jedzenia i dzieli się z pozostałymi podróżnymi.
Na granicy jesteśmy o 14:31 – musimy wysiąść z busa i na piechotę przekroczyć granicę, o ile do naszych europejskich paszportów celnicy nie mają uwag o tyle pozostali pasażerowie są odpytywani, jak za starych „ dobrych” czasów.
Wsiadamy do marszrutki i podjeżdżamy na granicę gruzińską, znowu wysiadamy z tą różnicą, że teraz musimy zabrać swoje bagaże do kontroli.
Celnicy prześwietlają nam wybrane torby, wbijają pieczątki kontroli granicznej i ruszamy w kierunku Tbilisi – jest godzina 14:15 – przekroczenie obu granic zajęło nam 20 minut.
W samym Tbilisi byliśmy godzinę później. Marszrutka zatrzymała się w pobliżu stacji metra, dzięki temu dość szybko dotarliśmy do hotelu, tego samego w którym byliśmy poprzednio.
Po chwili odpoczynku poszliśmy kupić bilety do Batumi. Zjechaliśmy windą na dół na dworzec kolejowy i udaliśmy się do kasy biletowej.
Bilety do Batumi były w cenie od 18 do 25 lari, w zależności od rodzaju siedzeń. Kupiliśmy najtańsze bilety za 18 lari, trzy siedzenia obok siebie.
Marszrutka z Tbilisi kosztuje 20 lari, także nie dość że drożej to mniej wygodnie, czas przejazdu jest ten sam.
Odjazd pociągu mieliśmy przewidziany na 8:45 rano, a w Batumi mieliśmy być na 14:00.
Następnego dnia wsiedliśmy w pociąg, zdecydowanie nowocześniejszy i wygodniejszy niż ten którym jechaliśmy do Gori. Poruszał się całkiem sprawnie bo od 70 do 90 km/h.
Kolejne stacje (może się komuś przyda).
- Tbilisi 8:45
- Gori 9:40
- Khashuri 10:15
- Tsipa 10:37
- Moliti 10:52
- Zestaponi 11:39 ( pociąg nie wjechał do Kutaisi)
- Samtredia 12:39
- Lanchkhuti 12:54
- Ureki 13:15
- Kobuleti 13:42
- Batumi 13:58
Pociąg nie wjeżdża do samego Batumi, a staje kilka km. przed centrum miasta.
Jeszcze zanim wysiedliśmy z wagonu, już słyszeliśmy pierwsze propozycje taksi. My jednak planowaliśmy dostać się do miasta niskobudżetowo. Wsiedliśmy do marszrutki, która za 50 tetri ( czyli za 1 pln) dowiozła nas do centrum Batumi, a nawet dalej bo w pobliże bulwaru, przy którym znajdował się nasz hotel.
Mam też wrażenie, że przy dworcu kolejowym Batumi jest też autobus nr. 10 którym jeździliśmy później po mieście, więc jeśli będziecie w tym miejscu to sprawdźcie, dzięki temu za 40 tetri możecie dostać się do centrum i przejechać przez całe miasto, aż do alei Lecha Kaczyńskiego ( całe Batumi ).
W Batumi wybraliśmy hotel Rock First Line Hotel.
Hotele w Batumi na Bookingu znajdziecie pod tym linkiem.
Wybraliśmy go ze względu na cenę, coś koło 105 pln za dobę dla trzech osób. Hotel jest zupełnie nowy, znajduje się na 9 piętrze nowopowstałego apartamentowca. Pokoje są świetnie urządzone i mają nazwy od grup rockowych. Nasz pokój był grupy Scorpions.
Trzeba jednak przyznać, że obsługa chyba dopiero się uczy i trochę zbędnych pytań przy meldowaniu się musieliśmy przerobić, do tego kilkanaście minut wyjaśnialiśmy naszą podwójna rezerwację ( pierwszy dzień mieliśmy domówiony po zmianie planów w Erywaniu, a dwie kolejne noce mieliśmy już opłacone gdy rezerwowałem na bookingu w ofercie bezzwrotnej). Ogólnie jednak obsługa była bardzo pomocna i życzliwa.
Tym sposobem dotarliśmy z Erywania do Batumi, a o tym co robiliśmy nad morzem czarnym już w następnej relacji.
Dziękuję, że trafiłeś na moją stronę. Jeśli chcesz by się dalej rozwijała proszę polub ją na facebooku.
Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, pisanie tego i innych tekstów to proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.