Gruzja i Aremnia – podsumowanie. Koszty, przydatne informacje.

Gruzja  i Armenia – podsumowanie kosztów.

Postanowiłem zestawić  nasze koszty podróży tak by każdy kto będzie planował wyjazd do Gruzji i Armenii mógł wstępnie ocenić jakie wydatki go czekają.

Jako uwagę dodam, iż pierwotnie mieliśmy lecieć w 4 osoby i tak też kupowaliśmy bilety lotnicze oraz rezerwowaliśmy hotele. Dlatego wydatki związane z biletami lotniczymi i rezerwacjami hoteli dzielę na 4 osoby. Przed samym wyjazdem, okazało się, iż jeden z nas nie może lecieć, dlatego wydatki na miejscu były na 3 osoby i tak też dzielę. Co ciekawe, gdybyśmy byli w 4 osoby, niektóre atrakcje wyszłyby nas taniej na osobę np. wycieczka w okolicach Erywania.

W skrócie – bilet lotniczy na osobę na trasie Katowice – Kutaisi – Katowice kosztował nas 539,50 pln. z  jedną dużą walizkę na parę.

Hotele kosztowały nas na osobę 511 pln na 10 nocy – trzymaliśmy się budżetu 50 pln od osoby/noc.

Pozostałe wydatki, które spisałem to około 424 pln od osoby.

Razem zestawione wydatki dają nam 1474,51 pln na osobę kosztów podróży.

Oczywiście to nie wszystkie wydatki, jakie ponieśliśmy na osobę, ale nie wszystko udało się uchwycić.

Finalnie po policzeniu wydanych PLN, płatności kartą oraz wymiany dolarów na miejscu – na ten 11 dniowy wyjazd do Gruzji i Aremnii – wydaliśmy około 1750 pln na osobę.

Scan10001

Gruzja – jest krajem politycznie i ekonomicznie w tyle za Polską. Tak duża ilość polskich turystów w Gruzji wynika z kilku powodów:

  1. Tanie loty – WizzAir czy LOT.
  2. Tanie zakwaterowanie.
  3. Tanie jedzenie.
  4. Dość proste i stosunkowo tanie podróżowanie po kraju.
  5. Jest co zobaczyć ( choć nie jest to tak bardzo zachwycający kraj, jak się wielu pseudo-celebrytom wydaje i opisują to w mediach).
  6. Jest to już na tyle odległy kraj, iż wydaje się atrakcyjny na pierwszą daleką podróż dla początkujących turystów ( sporo uczniów, studentów czy starszych ludzi widziałem samotnie podróżujących).
  7. Bardzo dobre postrzeganie Polaków przez Gruzinów.
  8. Brak większych zagrożeń.
  9. Brak zagrożeń chorobami.
  10. Ruch drogowy w miarę bezpieczny, ale jeżdżą w swoim wolnym stylu, większość aut jest w dużo gorszym stanie niż auta w Europie ( nie były by tu dopuszczone do ruchu).
  11. Ubogie społeczeństwo.
  12. Po sowiecka mentalność społeczeństwa.
  13. Ekonomiczna upadłość kraju ( ale się zmienia ).
  14. Pierwsze jaskółki zmian.
  15. Zdarzenia kryminalne, przestępcze czy wymuszenia.

Rozwinięcie:

Od czasu wprowadzenia tanich lotów do Gruzji przez linię Wizz Air – pomiędzy Warszawą i Katowicami do miasta Kutaisi ( po Tbilisi to drugie pod względem rozmiarów miasto w Gruzji) znacznie wzrosła ilość turystów przybywających do Gruzji. Od uczniów i studentów po ludzi starszych, którzy realizują swoje marzenia z młodości. Czar „ Czterech pancernych i psa” gdzie Gregorii z Gruzji opowiada jakie u niego są wielkie góry nadal działa na wyobraźnię, serial także jest znany w Gruzji i miejscowi go wspominają z sentymentem. Oceniając cenę biletu około 500 pln w dwie strony z bagażem za 3,5 h lot ( zdarzają się jeszcze lepsze promocje), godziny lotów ( operacje wykonywane w nocy) – myślę, że Wizz Air ma minimalne opłaty lotniskowe w Gruzji lub nie ponosi ich wcale, dodatkowe pytanie o koszty nawigacji. Aktualnie nie lata nad Ukrainą, trasa biegnie przez Morze Czarne.  Z moich zapytań wynika, że samoloty latają w obie strony cały czas pełne, a więc w sezonie było by to około 6×150 = 900 turystów na tydzień ( 3 loty z KTW i 3 loty z WAW ). Do tego dochodzi ruch LOT. Lotnisko w Kutaisi jest nowoczesne, ale małe, na moje oko jest w stanie przyjąć i odprawić maksymalnie 2 samoloty na godzinę. Na razie jest to zdecydowanie mniejszy ruch, ale pewnie ministerstwo turystyki Gruzji będzie nad tym pracować, bo polscy turyści już przywożą tam sporo pieniędzy, więc pewnie będą szukać połączeń z innymi krajami. Na razie Wizz ma Budapeszt, Kijów, Wilno, Warszawa, Katowice. W zimie sporo Ukraińskich turystów przyjeżdża na narty. Spotkałem też sporo turystów z Węgier. Z nami lotem do Katowic  lecieli Czesi i Słowacy.

 

Baza hotelowa rośnie bardzo szybko, pojawia się coraz więcej hosteli skierowanych swoją ofertą do niskobudżetowych turystów, ale są też i dobre hotele za przeciętną cenę oraz luksusowe dla wymagających i bogatych. Zazwyczaj można w nich płacić kartą i transakcje są rozliczane uczciwe, kilkakrotnie płaciłem kartą i nie spotkało mnie żadne zaskoczenie na koncie, nie słyszałem też od innych turystów o oszustwach na kartach.

Gruzja słynie z tłustej kuchni i mocnych alkoholi. O ile się używa jej z umiarem o tyle nie robi szkody. Ale znane mi są przypadki ( opowieści innych turystów ) o poważnych zatruciach lokalnym bimbrem czyli „czaczą” – to bimber z wytłoczyn z winogron, w zależności od tego kto produkuje ma od 40 do 70 %. Sporo osób źle znosi także tłuszcze w Gruzińskich potrawach. W kilku przypadkach słyszałem o pomocy medycznej. Zalecam umiar w jedzeniu i piciu, szczególnie podczas pierwszych dni pobytu, gdy zachodzi wymiana flory bakteryjnej w organizmie.

Gruzja jest dość dobrze skomunikowanym krajem. Linia kolejowa, która biegnie przez cały kraj od Batumi poprzez Kutaisi, aż do Tbilisi i dalej do Erywania w Armenii. Choć pociągi nie jeżdżą tak często jak się spodziewałem, to można w wiele miejsc pociągiem dojechać.  Niektóre pociągi są bardzo stare i brudne, inne już zupełnie nowoczesne i czyste. Niektóre pociągi jeżdżą sezonowo, np. Batumi – Erywań. Jeśli gdzie się nie da dojechać  pociągiem na pewno się dojedzie „marszrutką”, czyli małym busem. Ich sieć jest tak rozwinięta, że docierają w każde miejsce Gruzji, zazwyczaj za niewielkie kwoty. Odjeżdżają zazwyczaj spod dworców lub placów targowych. Płaci się przed kursem, marszrutki jeżdżą napchane do granic możliwości, mi zdarzyło się jechać na trasie Gori – Tbilisi w fordzie transicie w 26 osób !!! – w razie wypadku konsekwencje mogą być straszne. Oprócz powyższych środków transportu, są dość tanie i bezpieczne taksówki, warto umówić się na wartość transportu przed kursem.  Można też na większą wycieczkę wynająć busa z biura podróży, jeśli jest się w większej grupie.

Gruzja ma sporo atrakcji turystycznych, to przyciąga turystów. Są one jednak dość odległe od siebie, to wymusza dość spore przemieszczenie się marszrutkami czy pociągami. O ile jazda pociągiem wydaje się bezpieczna, o tyle zachowanie niektórych kierowców marszrutek można uznać za niebezpieczne, istnieje pewne ryzyko ściągnięcia na siebie katastrofy, przy takim agresywnym stylu jazdy. Polskich turystów można spotkać w zasadzie wszędzie, i jest ich chyba najwięcej ze wszystkich narodowości, które odwiedzają Gruzję turystycznie. Gruzini zdają sobie z tego sprawę.

Ten już odległy kraj wydaje się wielu idealny na pierwszą daleką eskapadę. Dzięki temu, że kraj jest w miarę ustabilizowany i bezpieczny nie dochodzi do zbyt wielu krytycznych zdarzeń. Oceniam jednak, że sporo niedoświadczonych turystów, właśnie ten kraj wybiera na swój „pierwszy samodzielny” wypad. Widziałem też sporo starszych Polaków, którzy mogą mieć już problemy ze zdrowiem, w przypadku nagłych zdarzeń może to ściągnąć na nich duże problemy, a i zaangażować siły dyplomatyczne, firmy medyczne czy ubezpieczeniowe – to wszystko dla bezpieczeństwa polskich turystów w Gruzji.

Polacy są bardzo dobrze postrzegani w Gruzji. Gruzini pamiętają nasz udział w konflikcie z Rosją. Doceniają też, jak dużo pojawia się polskich turystów i co to oznacza dla gospodarki, napędza hotele, hostele, knajpy, biura podróży i firmy transportowe. Wielokrotnie spotkaliśmy się z dowodami pozytywnego nastawienia do Polaków, po pytani skąd jesteśmy odpowiadali, że „ Polacy to dobrzy ludzie”. W jednej z restauracji, gdy Gruzini usłyszeli skąd jesteśmy wygłosili na naszą cześć słynny „ gruziński toast”, po czym puszczali narodowe przeboje dla nas, żeby nas ugościć. Kiedy po chwili przyszli Czesi już nie doznali takich powitań.

Wydaje się, że Gruzja jest bezpieczna, o ile się zachowa resztki zdrowego rozsądku. Wszędzie na świecie są przestępcy, także i tu muszą być. Znane są przypadki pojedynczych napadów na turystów w tym i Polaków, najbardziej chyba znany to zabójstwo dwóch Polek przed kilku laty. Aby czuć się bezpiecznym należ: na nocleg wybierać tylko sprawdzone hotele lub hostele. Na podróżowanie wynajmować auta z biura podróży, powszechne marszrutki i pociągi, nie podróżować z nieznajomymi.  Choć kiedy chodziłem wieczorami po ulicach Tbilisi daleko od centrum i wydawało mi się bezpiecznie, o tyle sporo ulic i zakamarków jest zaciemnionych, bez oświetlenia, sporo osób, mężczyzn wieczorem chodzi pijanych ( ale to specyfika wielu krajów), czyli wieczorem raczej chodzić w grupie unikać podejrzanych miejsc.

Brak chorób, które by zagrażały turystom z Europy. Nie słyszałem o jakichś dziwnych zachorowaniach na jakieś dziwne choroby. Kilku moich znajomych zatruło się dość poważnie z Gruzji, otrzymali niezbędną pomoc medyczną. Niestety nie wiem jak wygląda pomoc w przypadku bardzo poważnych zachorowań czy wypadków, sądząc po fasadzie państwa, będzie to na niższym poziomie niż w Polsce.

Ruch na drogach jest stosunkowo normalny, może delikatnie bardziej agresywny niż w Polsce, ale nie wiele gorszy. Jest jednak sporo grupa kierowców, którzy jeżdżą jak oszaleli lub jakby grali w grę komputerową. Należy zachować ostrożność przy wybieraniu transportu, czy kierowcy. Pieszy w Gruzji jest „nikim” w zasadzie nie ma żadnych praw, górą nad nim jest samochód. Nawet przechodząc na zielonym świetle, należy zachować wyjątkową ostrożność, bo można zostać potrąconym przez nadjeżdżający samochód, co i mi się przytrafiło.



Na ulicach Gruzji widać, że mamy do czynienia z uboższym społeczeństwem niż Polacy. Przeciętna pensja jest w Gruzji od 100 do 300 dolarów. Za bardzo dobrą pensję uchodzi poziom 600 – 700 USD. Takie pensje osiągają ludzie w Batumi i Tbilisi. Na ulicach jest sporo osób żebrzących. Stan wielu budynków, ulic, metra, kolei i dworców kolejowych świadczy o dość sporym zacofaniu do Polski. Większość ludzi nie ubiera się drogo w markowe ubrania, a raczej na czarno i praktycznie. O ile większość kobiet jest zadbanych o tyle większość mężczyzn jest zaniedbanyc, a wręcz zapuszczonych, zmęczonych, nie ogolonych z wiecznym papierosem w ustach. W jednej z restauracji miła starsza kelnerka poprosiła nas byśmy opowiedzieli, jak dobrze się żyje w Europie, bo ona słyszała, że życie w Polsce jest bardzo dobre. To pokazuje różnicę.

Na każdym kroku można spotkać coś, co nazwałbym posowiecką mentalnością społeczeństwa. Od policjanta, przed którego wzrokiem uciekają wszyscy, po strażnika miejskiego w Batumi, który w swoim „MINI” pokazuje swoją wyższość, po konduktorkę w pociągu, która z krzywym wyrazem twarzy sprawdza bilety wpuszczając do wagonu, a na pytanie kiedy będzie otwarta toaleta nie reaguje. Ujawnia się pewna zakorzeniona agresja społeczeństwa, ten kto jest bogatszy, bliżej władzy bardziej to okazuje na każdym kroku. Widać dość duże napięcie w społeczeństwie. Wielokrotnie byłem światkiem ulicznej bijatyki lub agresywnych sporów pomiędzy Gruzinami. Nie widziałem tego w stosunku do turystów.

Kiedy się jedzie przez Gruzję, widać jak wiele w tym kraju jest upadniętych miejsc, zapomnianych przez władze, opuszczonych przez ludzi. Sporo zamkniętych fabryk. Stare samochody na ulicach. Większość ciężarówek to stare rosyjskie ziły, wszystkie auta jeżdżą na gaz, bo jest dużo tańszy.  Generalnie większość miejsc zaniedbana i opuszczona, będzie wymagała bardzo dużych nakładów, by choć tylko je posprzątać, nie pisze nawet o odbudowie. Tylko kilka miejsc turystycznych, centrum Tbilisi i Batumi – wydaje się podnosić z kolan. Tak zresztą mówią sami Gruzini, że przed Rosjanami „klęczeli na kolanach”. Pojawia się coraz więcej nowych budynków, hoteli, apartamentów, odnawiane są uliczki, ewidentnie branża turystyczna pierwsza zaczyna przynosić środki finansowe.

Coraz częściej widzi się, że Gruzja bardzo powoli, ale się podnosi, na niektórych trasach kolejowych jest już nowy tabor, nowy terminal lotniska w Kutaisi, czy budynek opery w Tbilisi. Budowle zrealizowane przy pomocy UE – oznaczone tabliczkami. Nowoczesna apartamenty na ulicach Batumi, renowacja starych pokomunistycznych hoteli. Coraz lepsze i nowsze auta na ulicach. Odnowiona starówka w Batumi, czy Tbilisi. Gruzini cieszą się, że Rosjanie nie trzymają ich na sznurku, ale wciąż się boją o swoje bezpieczeństwo, mają świadomość potrzeby zbliżenia się do EU, to się słyszy w rozmowach.

 

Mieliśmy zdarzenie :

Poszliśmy wymienić dolary do kantoru w Batumi (jednym z wielu przy promenadzie). Zawsze mamy ze sobą nowe dolary z banku, przed wyjazdem wymieniamy je w banku ING. Położyliśmy nowe 50 USD, właściciel z kantoru schował banknot pod ladę, po czym wyciągnął stare zniszczone przecięte żyletką 50 USD i powiedział, że tak starego i zniszczonego banknotu nie przyjmuje. Po kilku wymianach ostrych zdań poprosiłem o pomoc straż miejską, która stała w pobliżu w swoim „MINI”. Podeszli do nas i próbowali rozmawiać z właścicielem kantoru. Ten jednak szedł w zaparte. Mając doświadczenie z krajów Azjatyckich poprosiłem o wezwanie policji. Policja pojawiła się po około 10 – 15 minutach w nieoznaczonej skodzie octavi , też próbowali rozmawiać. O ile straży miejskiej właściciel kantoru się nie zlękł, o tyle gdy pojawili się policjanci zaczął się trochę bać. W środku kantoru był monitoring, ale okazało się że nie nagrywa obrazu z tego co się dziej pod ladą. Policjanci sami przyznali, że to są słowa przeciwko słowom. Nasze przeciwko właściciela kantoru. Przypuszczam, że nasze 50 USD w miedzyczasie zniknęło z kantoru, podejrzewałem jednego mężczyznę o współpracę, bo cały czas tam był przy nas i to on mógł wynieść dobre 50 USD. Poprosiliśmy policjantów o sprawdzenie, czy dolary są dobre w pobliskim banku, czy ni podmieniono nam na fałszywkę. Poszli z nami i doprowadzili do wymiany z niewielką dla nas stratą. Przeprosili nas za tego człowieka, mówiąc, iż to nie jest dobry człowiek. Spora nauczka, by wymieniając pieniądze w Gruzji nie tracić ich ani na chwilę z oka. Okazuje się, że jako turyści możemy liczyć na pewną pomoc gruzińskiej policji.

Armenia opis kraju.

W Armenii byłem na tyle krótko, że nie jestem w stanie mieć choć średniego poglądu na ten kraj.

Ale po kolei.

Granica Gruzińsko Armeńska– wszyscy pasażerowie muszą wysiąść z aut i na piechotę przekroczyć granicę. O ile obywatele UE nie są odpytywani, o tyle obywatele Gruzji, Armenii i Rosji przechodzą dokładniejszą kontrolę i są zasypywani pytaniami.

Na samej granicy istnieje na pewno bardzo duża szara strefa, a granica jest oblegana przez przemytników, szczególnie to widać po stronie Armeńskiej.

Sami jadąc marszrutką z Tbilisi do Erywania jechaliśmy z dwoma paniami przemytniczkami. Załadowały sporo towaru od ubrań po jedzenie do naszego busa. W trakcie drogi dogadały stawkę z naszym kierowcą za przewiezienie tego przez granicę. Rozmawiali też jaki celnik będzie stał. Same na granicy wysiadły z auta i nie przejeżdżały z nami pomiędzy punktami kontrolnymi. Udawały, że nas nie znają. Nawet odniosłem wrażenie, że pasuje naszemu kierowcy, że ma nas turystów z Europy w aucie i jak gdyby jesteśmy zasłoną dla przemytu. Po przejechaniu granicy, mogłem oglądać jak wielu Ormian czeka na „dostawy czegoś” .

Droga z granicy do Erywania to około 4 godzin jazdy – jedzie się przez opuszczony kraj. Od czasu upadku Związku Radzieckiego – jak by zastygłe, a równocześnie zdemolowane i rozkradzione stoją fabryki – domów, prefabrykatów, a nawet złota. Tak jakby po drodze kraj upadł i zaniknął, umarł – coś niesamowitego.  Nawet wsie sprawiają wrażenie opuszczonych.

Po przejechaniu przy granicy wszyscy na jednej stacji tankują gaz – widocznie musi być po Armeńskiej stronie tańszy. Co ciekawe jest tylko jedna stacja, więc pewnie tylko „jedna ważna osoba” której należą się zyski ją ma 😉 .

Granice przekroczyliśmy w 25 minut dość szybko.

Erywań zupełnie odbiega wyglądem od reszty kraju. Bardzo czyste zadbane miasto. Mężczyźni zupełni inni niż Ci w Gruzji, tutaj zadbani, większość bardzo dobrze ubrana ( centrum Erywania). Kobiety jeszcze bardziej zadbane niż Gruzinki. Całe miasto jakby Paryż Wschodu.

Nie mają jakiegoś specjalnego nastawienia do Polaków, ale generalnie bardzo miłe społeczeństwo, pozytywnie nastawione do turystów.

Dość dużym problemem dla Ormian jest emigracja ich narodu. Ponad 50 % narodu wyemigrowało. Dziewczyna w hostelu opowiadała mi, iż wszyscy jej znajomi chcą wyjechać do USA, że większość młodych ludzi po studiach myśli o emigracji.

Oprócz turystów z Europy do Armenii docierają też turyści z Iranu i Arabii Saudyjskiej ( dość ciekawe).

Troszkę ta fasada pięknego Erywania, jest zaburzona, kiedy wejdzie się na szczyt kaskady ( główna budowla w centrum stolicy Armenii) – ostatni poziom wciąż jest niedokończony od połowy lat 80.

http://www.spakowanawalizka.pl/www/wyprawy/z-tybilisi-do-erywania-pierwszy-dzien-zwiedzania-stolicy-aremnii/

W 2001 budowę przejął ormiański milioner na stałe mieszkający w USA Gerard Cafesijan i przekształcił Kaskadę w Muzeum Sztuki Cafesijana.

Wejście do góry zajmuje kilkanaście minut, ale jest też rozwiązanie dla leniwych lub dla tych, którym wspinaczka nie służy. Po prawej stronie kaskady, tam gdzie jest wejście do Muzeum Sztuki w środku znajdują się ruchome schody, którymi można wyjechać do góry.

Na każdym poziomie kaskad znajdują się fontanny oraz rzeźby.

Ja po kilku minutach odkrywam wciąż niedokończony ostatni poziom, z pokrzywionymi zbrojeniami, zardzewiałymi prętami i wciąż stojącymi dźwigami.

Wieczorami Erywań jest oświetlony, żyje pełnią życia, zupełnie nie przypomina ciemnego w zaułkach Tbilisi. Co ciekawe Ormianie też mają lepsze nastawienie do Rosjan, dobrze się o nich wypowiadają.

Granica Armenii jest zamknięta z Turcją i Azerbejdżanem, także jak widać, konflikt z każdej strony.

Lokalne biura podróży wywiązały się wobec nas z obiecanych ustaleń, i nasza podróż po okolicach Erywania przebiegła bez problemu. Nie spotkaliśmy się z jakimkolwiek sposobami naciągania nas na cokolwiek.  Odnosi się wrażenie, że Ormianie są bardziej życzliwi, przystępni i uczciwsi niż Gruzini.

Pozostałe uwarunkowanie podobne jak w przypadku Gruzji.

Dziękuję za odwiedzenie mojej strony, będzie mi bardzo miło jeśli polubisz ją na Facebooku ;).


Drogi Podróżniku, poniżej znajduje się reklama Google. Zupełnie nie mam pojęcia, co Ci się na niej wyświetla. Jeśli chciałbyś lub chciałabyś wynagrodzić mi jakoś pracę nad stroną, proszę kliknij w reklamę i nic więcej. Dziękuję za wsparcie strony.